Mówi się, że dzieci i ryby głosu nie mają. Mówi się, że wolność polega na tym, że wszystko można – ale nie wszystko wypada. Ostatnio obydwa te stereotypy zemdlały na widok niemowlaków, skrzykniętych do centrów wielu miast w celu publicznej degustacji. Taki kulinarny flash-mob nie byłby niczym dziwnym, gdyby nie wiek degustatorów oraz menu.
Kobiety, wciąż walczące o bliżej nieokreśloną równość i (o dziwo) wciąż znajdujące nowe obszary nietolerancji – doszły do wniosku, że obraża je to, że nie mogą swobodnie pokazać piersi w miejscu publicznym. Zorganizowały ogólnopolską akcję, spakowały pampersy i śpiochy i gdy nadeszła godzina "W" – miliony damskich piersi dumnie lśniły w słońcu na znak protestu przeciwko niesprawiedliwości społecznej. Maluchom oczywiście w to graj – każda okazja jest dobra, by się najeść.
Wcale się nie dziwię, że media żwawo podchwyciły temat – wszak atrakcyjny z każdej strony. Jednakże "Karmiące cyce na ulice" nie wszędzie udały się tak, jak trzeba. W Poznaniu na przykład dziennikarze i paparazzi na darmo czekali w samo południe w umówionym miejscu (pod pomnikiem papieża!) – żaden "cyc" się nie pojawił. Białystok natomiast aktywnie wspiera akcję, nie szczędząc sił i środków.
Akcja wzbudza kontrowersje. Jedni z nieskrywaną przyjemnością i akceptacją odnoszą się do pomysłu karmienia piersią zawsze i wszędzie, inni krytykują akcję. Różne są pobudki, jakimi kierują się jedni i drudzy. Zwolennicy podkreślają walory estetyczne, wolność i swobodę obyczajową czy dobro niemowląt. Przeciwnicy bywają zwyczajnie skrępowani nagą piersią w autobusie, obawiają się o możliwość przeziębienia, czyli o dobro niemowląt.
Ja przyjmuję w temacie postawę ambiwalentną. Nie jestem przeciwnikiem nagiej piersi w pizzerii przy stoliku obok – ale też nie widzę powodu do manifestacji. Ale matką karmiącą nie jestem, więc niespecjalnie chcę się wtrącać…
Z drugiej strony
Zawsze wydawało mi się, że w karmieniu piersią chodzi głównie o karmienie. Czyli – o dostarczanie pokarmu do młodego organizmu. Czyli – o reagowanie na potrzeby małego brzdąca, który bywa głodny w czasie i miejscu, którego nie można przewidzieć. Czyli – może się okazać, że na spacerze albo w autobusie zaistnieje taka potrzeba. Maluch chce jeść – więc musi zjeść. Wiadomo.
Zawsze mi się wydawało, że współżycie w społeczeństwie polega na wzajemnej empatii. W każdą stronę. Czyli – jeżeli muszę nakarmić dziecko piersią, to wszyscy powinni to zrozumieć. Czyli – jeżeli wiem, że ktoś może czuć się nieswojo na widok mojej piersi – mogę się zasłonić. Czyli – każda strona może zareagować sympatycznie i miło w każdej sytuacji.
Jeżeli więc przeszkadza Ci na rynku widok niemowlaka jedzącego śniadanie, to zwyczajnie przymknij oko. Jeżeli zaś musisz nagle i natychmiast zapodać posiłek dziecku, rozejrzyj się, czy przypadkiem na widok Twojej piersi nie zemdleje dwóch staruszków na ławce obok, a rowerzysta nie wpadnie na panią idącą z pieskiem.
Nie będą potrzebne flash-moby, transparenty, manifestacje i akcje protestacyjne.
A maluchom – smacznego!
24@bialystokonline.pl