Koniec pewnej ery
Pod koniec listopada, podczas wojewódzkiej rady SLD, ogłoszono, że Krzysztof Bil-Jaruzelski zrezygnował z przewodniczenia partii w regionie. Jako decyzję podał wówczas powody osobiste. Zakończenie jego 4-letniej władzy to symbol tego, co dzieje się z SLD, chociaż w tym wypadku powiedzenie, że kapitan schodzi ze statku ostatni akurat, nie pasuje.
28 stycznia podczas konwencji wyborczej SLD ma zostać wybrany nowy przewodniczący, który poprowadzi partię do najbliższych wyborów samorządowych. Dopiero po tej decyzji Sojusz ma się uaktywnić w działaniach przedwyborczych.
- Szykujemy się do konwencji. Nowy szef nakreśli nowy plan działania na najbliższy czas - mówi Arkadiusz Waszkiewicz, wiceprzewodniczący rady wojewódzkiej SLD. - Co do wyborów, na razie zdecydowano, że w okręgach do sejmiku będziemy tworzyć samodzielne listy. Natomiast w radach miast i gmin wszystko będzie zależeć od sytuacji w danym miejscu. Możemy wystawić samodzielne listy, ale możliwe też, że będą tworzone komitety wyborcze.
Po poprzednim, dodajmy nieudanym, wyborczym maratonie Sojusz w Podlaskiem stracił dużo członków, ale teraz sytuacja jest już stabilna. Wyznaczeni pełnomocnicy okręgowi mają stworzyć w swoich okręgach silną reprezentację, która z powodzeniem powalczy o miejsce we władzach samorządowych.
- Moim zdaniem minimum do osiągnięcia jest to, żeby z każdego okręgu wyborczego do sejmiku wprowadzić przynajmniej jednego członka oraz mieć przynajmniej jednego reprezentanta w każdej gminie i powiecie, gdzie uda się stworzyć listę - mówi Aleksander Waszkiewicz,
Takie cele, patrząc na obecną reprezentację SLD w samorządzie, są rzeczywiście ambitne. Jedynym przedstawicielem, który wszedł gdziekolwiek z list lewicy, jest białostocki radny miejski Wojciech Koronkiewicz. Niewątpliwie aktywny i zaangażowany w pełnienie funkcji, ale jednak osamotniony, więc też niewiele mogący zrobić.
Razem, ale osobno
SLD to nie jedyna lewicowa partia w naszym regionie. Nie można zapominać o Partii Razem, która była objawieniem przed wyborami parlamentarnymi i choć do sejmu nie weszła, to nadal aktywnie działa. W Podlaskiem przedstawicieli Razem można spotkać głównie na różnego rodzaju manifestacjach przeciwko działaniom władzy - przykładem jest "Czarny protest". Latem w Białymstoku można było natrafić na różne akcje informacyjne zorganizowane przez działaczy.
- Latem było łatwiej. Rozmawialiśmy wtedy z ludźmi na ulicach, zapraszaliśmy na wydarzenia, organizowaliśmy zabawy dla dzieci, rozdawaliśmy baloniki na Plantach, przy okazji rozmawiając z ludźmi o losie, który spotyka zwierzęta cyrkowe, braliśmy udział w obchodach ważnych rocznic, rozdawaliśmy gazetki okolicznościowe. Gdy zrobi się cieplej, będziemy mogli wrócić do akcji w terenie - mówi Grzegorz Senda, rzecznik Razem w regionie.
Obecnie w naszym województwie partia liczy kilkadziesiąt osób. To niewiele, ale pozwala już myśleć o starcie w wyborach samorządowych, przynajmniej w centralnych okręgach jak Białystok. Razem ma więc zamiar wystawić listy.
- Nie jest to jednak działanie obliczone wyłącznie na start w konkretnych wyborach. Cały czas działamy, pokazujemy ludziom, że politykę można uprawiać inaczej niż do tej pory to robiono - dodaje Grzegorz Senda. - Polityka to nie powinny być układy i tajne rozmowy w gabinetach wypełnionych dymem z cygar. Polityka to życie i los nas wszystkich, to drogi, szpitale, żłobki, edukacja. Wszyscy powinniśmy się angażować i mieć wpływ na te sprawy. Każdego, kto chciałby się społecznie zaangażować, zapraszamy w szeregi partii albo do współpracy.
Mimo że SLD i Razem to partie lewicowe, ich elektorat jest zupełnie inny, ale podział wyborców, którzy wspierają lewą stronę sceny politycznej i tak może odbić się na wynikach obu ugrupowań w regionie. Statek więc jeszcze nie zatonął, jednak najbliższe wybory samorządowe mogą być ostatnią deską ratunku dla przedstawicieli i zwolenników tej opcji.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl