Koszykowa 1 – nieruchomość w sercu Bojar, na której znajduje się drewniana chata charakterystyczna dla tej dzielnicy, ale będąca w opłakanym stanie. W 2017 roku, z inicjatywy stowarzyszenia Bojary Zostają Kulturalne, na podwórku tej nieruchomości działał "Bojarski Dom Kultury". Przez kilka miesięcy odbyło się tam wówczas kilkadziesiąt różnorakich imprez, które ożywiły to miejsce. Magistrat postanowił jednak nie udostępnić tej nieruchomości na stałe dla tej inicjatywy, ale pomysłu, co dalej z tym miejscem zrobić też nie było.
Troska czy przedwyborcza wrzutka?
Jakiś czas temu, radni PiS na czele ze znanym z promowania Bojar Zbigniewem Klimaszewskim, przedstawili inną koncepcję – stworzenia w tym miejscu "Domu Bojarskiego" który stałby się centrum kulturalnym osiedla, połączonym ze swoistym skansenem, gdzie można byłoby zobaczyć jak mieszkańcy Białegostoku żyli przed wojną.
- Mieszkańcy Białegostoku, a w szczególności Bojar kochają swoją historię i tradycję. Bojary są żywym kadrem starego Białegostoku. O zachowanie ich magicznego charakteru walczę od 20 lat i razem z mieszkańcami nawołuje, żeby uratować to, co jeszcze nie zginęło – mówi Zbigniew Klimaszewski.
Na ostatniej przed wyborami sesji w porządku obrad pojawił się projekt uchwały intencyjnej, która zobowiązywałby prezydenta do utworzenia przy Koszykowej 1 "Domu Bojarskiego". Ten pomysł nie wszystkim przypadł do gustu. Krytycznie podszedł do niego m.in. Mateusz Tymura, który inicjował wcześniej działania "Bojarskiego Domu Kultury".
- Od 2014 roku działam na Bojarach. W domu kultury przy Koszykowej zorganizowaliśmy wiele wydarzeń kulturalnych, na które przyszło tysiące ludzi i nasza praca zostaje przekreślona. Czujemy się potraktowani instrumentalnie i wydaje mi się, że jest to zabieg wyborczy – komentował podczas sesji Mateusz Tymura, który sam w najbliższych wyborach wystartuje z listy Inicjatywy dla Białegostoku. - Białystok nie ma prawdziwej przestrzeni, w której kreatywne stowarzyszenia mogą realizować kulturę, która nie jest zarządzana przez instytucję. To był nasz apel, żeby stowarzyszenia mogły wchodzić do budynków komunalnych i je wykorzystywać. To będzie prawdopodobnie kolejna, średniej jakości instytucja kultury.
Nic na pewno
Radni ostatecznie przyjęli uchwałę, która jednak nie ma żadnej mocy sprawczej, ponieważ jest intencyjna. Władze miasta nie zamierzają obiecywać stworzenia w tym miejscu konkretnej placówki chociaż deklarują, że nieruchomości nie sprzedadzą.
- W tym momencie trudno jest przesądzić czy w tym miejscu będzie znajdywała się placówka kultury czy placówka z zakresu pomocy społecznej. Ta uchwała ma charakter pewnej deklaracji, ale nie ma charakteru wiążącego. Nam zależy na tym, żeby w budżecie miasta, choćby z inicjatywy radnych, znalazły się środki, żeby ten budynek wyremontować. My ze swojej strony jednoznacznie deklarujemy, że ten budynek nie pójdzie na sprzedaż – mówi zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Niezależnie od tego co tam powstanie, na pewno warto postarać się o to, żeby zabytkowy dom został wyremontowany, ponieważ jego stan jest coraz gorszy. Niestety w ostatnich latach żadne konkretne prace nie zostały wykonane, żeby go zabezpieczyć.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl