140 wykonawców: chór, soliści, orkiestra i balet, nie może to nie zrobić wrażenia. "Quo vadis" w reżyserii Piotra Półtoraka to widowisko monumentalne.
Oratorium "Quo vadis" Feliksa Nowowiejskiego było największym hitem, jaki wyszedł spod pióra polskiego kompozytora w pierwszej połowie XX wieku. Odniosło ono sukces na całym świecie, jednak w Polsce na początku nie było docenione.
Muzyka Nowowiejskiego jest utrzymana w stylistyce XIX-wiecznej, jest patetyczna, majestatyczna. Widowisko, jakie zaserwowała nam Opera i Filharmonia Podlaska wpisuje się w te tony idealnie. Na pewno spektakl był przygotowany z dużą starannością i był przemyślany od początku do końca. Chór śpiewał doskonale, orkiestra pod batutą Massimiliano Caldi wybrzmiewała z pełną mocą, partie baletu, przygotowane przez Alicję Złoch były ciekawym uzupełnieniem całości. Soliści Wioletta Chodowicz – sopran, Robert Gierlach – baryton oraz Wojciech Gierlach – bas przykuwali uwagę swoją interpretacją.
W warstwie fabularnej śledzimy historię pierwszych chrześcijan i okrutnego tyrana – Nerona. Pierwsza część oratorium rozpoczyna się efektową frazą z udziałem organów i chóru, widzimy męczonych chrześcijan, sceny są pełne bólu i cierpienia. Później przenosimy się na dwór Nerona, gdzie muzyka ukazuje pustkę i blichtr panującą u cesarza. Punktem kulminacyjnym całego dzieła jest moment, gdy św. Piotr uchodzący z Rzymu, spotyka Chrystusa i zadaje mu tytułowe pytanie: "Quo vadis dominae", a gdy uzyskuje odpowiedź, wraca do Rzymu. Ostatnie części widowiska są subtelne, pełne liryzmu, ukazują pewien spokój.
"Quo vadis" Opery i Filharmonii Podlaskiej jest widowiskiem imponującym, potężnym. Scenografia jest minimalistyczna, nawiązująca do czasów współczesnych. Przewijają się fotografie z przeszłych i aktualnych konfliktów zbrojnych, podczas których cierpią zwykli ludzie. Pojawiają się także podobizny Nerona, Hitlera, Stalina i Putina. Daje to poczucie, że odkąd świat istnieje zło czai się na każdym kroku, a do nas należy pewien obowiązek, by nie podążać za nim, a sobie wciąż zadawać pytanie "quo ego vado" (dokąd zmierzam)...
anna.kulikowska@bialystokonline.pl