Na wokandę białostockiego sądu apelacyjnego trafiła sprawa Adama W. Śledczy oskarżyli go o szereg przestępstw. Zarzucili mu m.in. próbę zabójstwa policjantów, ich znieważenie i agresywną postawę wobec mundurowych oraz fałszywe zawiadomienie o podłożeniu bomby.
Zarzut numer jeden
Do pierwszej interwencji policji z udziałem oskarżonego doszło we wrześniu 2015 r. Pijany mężczyzna zadzwonił do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Białymstoku, informując o zamiarze wysadzenia bomby. Nie był to pierwszy raz, gdy dzwonił do służb i zgłaszał zamiar użycia materiałów wybuchowych, w przeszłości wiele razy wybierał numer 112 i deklarował zamiar wysadzenia czegoś.
W związku z tym został rozpoznany i do jego miejsca zamieszkania wysłano patrol policji. Oskarżony, widząc funkcjonariuszy, najpierw, używając wulgarnych słów, krzyczał do nich, aby odjechali, ponieważ pozbawi ich życia, potem próbował uciekać, w końcu zaś rzucał w ich kierunku kamieniami. Podczas zatrzymania stawiał opór, a w trakcie szamotaniny uderzył starszą posterunkową pięścią w okolice lewego oka i policzka. Funkcjonariusze obezwładnili napastnika i założyli mu kajdanki.
Oskarżony terroryzował mundurowych
Do kolejnego zdarzenia, którego uczestnikiem był Adam W., doszło w marcu 2016 r. Mężczyzna zachowywał się agresywnie, jego ojciec wezwał policję. W trakcie interwencji oskarżony rzucał w interweniujących mundurowych różnymi przedmiotami, dlatego użyli oni gazu pieprzowego i podjęli próbę obezwładnienia go.
W trakcie szarpaniny mężczyzna wyciągnął jednemu z funkcjonariuszy pistolet służbowy z kabury, przeładował go i krzycząc, że ich zabije, strzelił 5-krotnie. Dopiero po postrzeleniu go przez policjantkę drugi z funkcjonariuszy zdołał odebrać broń oskarżonemu i zakuć go w kajdanki. Pomimo rany postrzałowej, Adam W. przez cały czas był agresywny, próbował wstać z podłogi.
Adamowi W. grozi 10 lat więzienia
- W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że w świetle zgromadzonych dowodów zarówno sprawstwo, jak i wina oskarżonego w zakresie wszystkich zarzucanych mu czynów nie budzi wątpliwości. Z uwagi na stwierdzone przez biegłych znaczne ograniczenie poczytalności (eksperci orzekli, że mimo to jest on w stanie zrozumieć konsekwencje swoich czynów - przyp. red.), w czasie popełnienia czynów sąd zastosował wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary, orzekając za usiłowanie zabójstwa karę 9 lat pozbawienia wolności, a za wszystkie przypisane mu czyny karę łączną 10 lat pozbawienia wolności, która ma być wykonywana w systemie terapeutycznym - informuje Janusz Sulima, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Teraz sąd drugiej instancji rozpoznaje apelację wniesioną przez obronę oskarżonego, która domaga się uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Neguje ona ustalenia sądu okręgowego dotyczące znacznie ograniczonej poczytalności oskarżonego w chwili popełnienia przypisanych mu czynów. Obrońca twierdzi, że m.in. ze względu na zaburzenia osobowościowe, Adam W. nie panował nad swoim postępowaniem. Ponadto, zdaniem obrony, należy uwzględnić takie czynniki jak konflikt w rodzinie oskarżonego oraz brak leczenia farmakologicznego i terapeutycznego.
- Adam W. cierpi na otępienie i lekkie upośledzenie umysłowe, nie jest w stanie kierować swoimi impulsywnymi zachowaniami ani przewidywać skutków swoich działań. Czy taka osoba może być winna zarzucanych czynów? - mówiła w mowie końcowej adwokat Marta Firfa.
Ze względu na zawiłość sprawy sędzia odroczył wydanie wyroku do 31 stycznia.
dorota.marianska@bialystokonline.pl