Lex Czarnek wraca do Sejmu
- Już jutro w polskim parlamencie odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy o prawie oświatowym, powszechnie zwanym Lex Czarnek. Uznaliśmy, że warto by w przestrzeni publicznej pojawił się głos samorządowców, ale też przedstawicieli związków zawodowych zaniepokojonych tym, co proponuje Ministerstwo Edukacji i minister Przemysław Czarnek - rozpoczął zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
Jego zdaniem zmiany, które chce wprowadzić polski rząd są "powrotem do przeszłości i systemu komunistycznego".
- To znaczy, że chce się po raz kolejny zabrać samorządom wpływ na to, jak funkcjonuje ważna część życia społecznego, w tym przypadku jak funkcjonuje oświata. Proponowane zmiany są powrotem do tego, że to nie samorząd, nie rodzice, nie nauczyciele, nie dyrektorzy decydują o tym, co dzieje się w oświacie, tylko te decyzje podejmuje kuratorium, a tak naprawdę minister - uważa Rudnicki. - Wówczas rola wójta, burmistrza, czy też prezydenta sprowadzona miałaby zostać do tego, że staje się jak za komuny naczelnikiem, który wykonuje polecenia zapadające gdzieś w ministerstwie, a którego wpływ na rzeczywistość jest żaden - dodaje.
Jakie mają być zmiany?
Zdaniem zastępcy prezydenta jedną z najważniejszych zmian wprowadzonych w tzw. Lex Czarnek, ma być możliwość w każdej chwili odwołania dyrektora placówki oświatowej.
- Dyrektor, który "nie wykonuje zaleceń kuratora oświaty", a tak naprawdę jeśli jest nieprawomyślny będzie mógł w każdej chwili odwołany bez trybu odwoławczego. Druga rzecz dotyczy kwestii związanych z zajęciami pozalekcyjnymi. Tego typu zajęcia, jeśli będą miały się odbywać w placówce oświatowej będą musiały otrzymać akceptację ze strony kuratora, który będzie to opiniował i o tym decydował. To od niego będzie zależało, czy tego typu zajęcia w szkole mogą się odbywać - informuje Rafał Rudnicki.
Również Związek Nauczycielstwa Podlaskiego nie zgadza się na nowelizację prawa oświatowego.
- Uznajemy za niekorzystne i szkodliwe te rozwiązania, które ograniczają autonomię szkół i prawa rodziców. Postulujemy o odrzucenie zmian w projekcie nowelizacji prawa oświatowego, odrzucenie zmian proponowanych przez MEiN, czyli podniesienie pensum o 4 godziny i 8 godzin karcianych, wnioskujemy o wzrost wynagrodzeń nauczycieli od stycznia 2022 r., o nową podwyższoną kwotę bazową, wzrost subwencji oświatowej na 2022 r. i wznowienie prac nad obywatelską inicjatywą ustawodawczą dotyczącą finansowania wynagrodzeń nauczycieli z budżetu państwa - mówi Beata Laskowska ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Czarnek jest jak koronawirus - nie odpuszcza"
Wiceprzewodnicząca Rady Miasta i nauczycielka Katarzyna Kisielewska-Martyniuk uważa, że wprowadzone zmiany są niczym "uczenie według jednej jedynej ideologii, obowiązkowa przynależność do PPR-u czy obowiązkowa nauka języka rosyjskiego".
- Nie ma zgody na powrót do przeszłości! My musimy iść do przodu, tworzyć szkoły nowoczesne. My nauczyciele uczymy dzieci i młodzież zawodów, o których jeszcze nikt w tej chwili nie wie, być może nie istnieją - twierdzi radna. - My nauczyciele żyjemy w tej chwili w ogromnym stresie. Uczymy w szkole, w której nadal nie wiemy, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość - dodaje.
Oburzony powrotem Lex Czarnek do Sejmu jest także wiceprzewodniczący Komisji Edukacji Rady Miasta Marek Tyszkiewicz.
- Minister Czarnek jest jak koronawirus, nie odpuszcza. Ja myślę, że szkoła to nie tylko podstawa nauczania, to nie tylko zakres wiedzy, która jest przekazywana. Szkoła to rada pedagogiczna, rada rodziców i w tej proponowanej przez ministra ustawie, kurator będzie miał prawo decydować za wszystkich tych ludzi. Moim zdaniem największą dobrocią demokracji jest to, że możemy decydować sami za siebie - podsumowuje radny Marek Tyszkiewicz.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl