
Do przerwy na remis
Takiego meczu w Białymstoku jeszcze nie było. Jagiellonia, która w fazie ligowej Ligi Konferencji zajęła 9. miejsce, a następnie w play-offach wyeliminowała klub TSC Bačka Topola, zmierzyła się w czwartek na Chorten Arenie z Cercle Brugge, rozpoczynając tym samym walkę o ćwierćfinał europejskich rozgrywek.
Pojedynek z Belgami, nazywany przez dyrektora Dumy Podlasia - Łukasza Masłowskiego - najważniejszym spotkaniem w historii klubu, zaczął się od groźnego ataku mistrzów Polski. Już w 3. minucie przed szansą na otwarcie wyniku stanął Jesus Imaz, jednak Hiszpan w niezłej sytuacji, będąc na 10. metrze, przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Niestety za moment nie po raz pierwszy w tym roku dały o sobie znać problemy zdrowotne i Adrian Siemieniec musiał dokonać wymuszonej zmiany. Mięśniowego urazu nabawił się Norbert Wojtuszek, którego zastąpił Dusan Stojinović.
Przerwa spowodowana kontuzją nieco wybiła Jagę z rytmu i w kolejnych minutach to Cercle prezentowało się lepiej. Najpierw niecelnie z dystansu uderzył Malamine Efekele, a następnie strzał po krótkim rogu oddał Alan Minda, lecz czujny na linii był Sławomir Abramowicz, dlatego niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
W 20. minucie świetnym odbiorem przed własną szesnastką popisał Mateusz Skrzypczak, co napędziło kontratak Dumy Podlasia, lecz ten nie zakończył się strzałem, bo Darko Churlinov, zamiast uderzać na bramkę, niepotrzebnie wplątał się w drybling i defensorzy Cercle z groźnym wypadem gospodarzy sobie poradzili.
Co działo się później? Szczęścia z dystansu poszukał Kubicki, co dało białostoczanom rzut rożny, a potem znów sporo działo się pod bramką gospodarzy. Na szczęście fenomenalną interwencję zaprezentował Abramowicz i Belgowie na prowadzeniu się nie znaleźli. W odpowiedzi uderzenie oddał Imaz, ale również golkiper gości wykazał się dobrym refleksem, dlatego po 35 minutach na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 0:0.
Pod koniec pierwszej połowy półwolejem bramkarza Cercle próbował jeszcze zaskoczyć Skrzypczak, lecz stoper mistrzów Polski przeniósł piłkę nad poprzeczkę, a po chwili Jaga zaatakowała jeszcze raz, ale i tym razem futbolówka do siatki wpaść nie chciała. Po kapitalnej szarży Churlinov zdecydował się na wstrzelenie piłki wzdłuż pola karnego, co nie było dobrym wyborem, bo próba strzelecka znajdującego się na 4. metrze Jesusa Imaza została zablokowana.
Pululu jak kosmita. Gol marzenie!
Druga część meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od wybornej szansy Dumy Podlasia. Tym razem świetną okazję na gola miał Miki Villar, który jednak przymierzył wprost w wychodzącego z bramki Delanghe. Minęło zaledwie kilkadziesiąt sekund i Jaga znów stworzyła zagrożenie, bo z rzutu wolnego minimalnie pomylił się Churlinov, choć warto zaznaczyć, że i Belgowie dosyć szybko mieli swoją sytuację. Na szczęście Felipe Augusto z 5. metra huknął niecelnie.
Wynik spotkania zatem się nie zmieniał, ale za to zmienił się układ sił. W 61. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał bowiem Abu Francis, dlatego w ostatnich dwóch kwadransach rywalizacji Jaga posiadała przewagę jednego zawodnika. Żółto-Czerwoni zabrali się więc do ataku i odważniejsza gra szybko przyniosła efekt, gdyż po strzale Joao Moutinho Malamine Efekele zagrał piłkę ręką i sędzia wskazał na "wapno". Do futbolówki ustawionej na 11. metrze podszedł Afimico Pululu, który wykonał rzut karny bardzo pewnie, dzięki czemu mistrzowie Polski znaleźli się na upragnionym prowadzeniu.
Kibice Jagiellonii liczyli, że białostoczanie pójdą za ciosem i poszukają kolejnego gola, a tymczasem świetną okazję wypracowali sobie Belgowie. Wypracowali to może za dużo powiedziane, gdyż to Enzo Ebosse popełnił na środku boiska fatalny błąd, w efekcie czego Felipe Augusto pognał na bramkę strzeżoną przez Sławomira Abramowicza, ale zawodnik Cercle, goniony przez trzech obrońców Dumy Podlasia, wykończył akcję fatalnie i piłka znalazła się w rękach golkipera mistrzów Polski.
Przyjezdni wysłali więc ostrzeżenie, Belgowie pokazali, że nie można ich lekceważyć i Żółto-Czerwoni przeciwnika wcale nie zlekceważyli, o czym świadczy to, co działo się w kolejnych minutach. Kwadrans przed końcem pojedynku gola z dystansu, po rykoszecie, zdobył Taras Romanczuk, a za chwilę przepiękne uderzenie przewrotką, po którym piłka zatrzepotała w siatce, wykonał Afimico Pululu i Cercle znalazło się na kolanach.
W samej końcówce spotkania ekipa z Białegostoku nie podejmowała już ryzyka, podopieczni Adriana Siemieńca chcieli po prostu utrzymać bardzo korzystny rezultat i sztuka ta Jagiellończykom się udała, choć w ostatnich sekundach była jeszcze szansa na trafienie numer cztery, ale na drodze do szczęścia gospodarzy stanął słupek.
Duma Podlasia pokonała więc Cercle Brugge 3:0 i jest o krok od awansu do 1/4 finału LK. Piękny sen mistrzów Polski trwa i oby trwał jak najdłużej.
Jagiellonia Białystok - Cercle Brugge 3:0 (0:0)
Bramki: Afimico Pululu 69k, 78, Taras Romanczuk 75
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek (11' Dusan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Joao Moutinho - Miki Villar (85' Oskar Pietuszewski), Leon Flach (61' Taras Romanczuk), Jarosław Kubicki (85' Tomas Silva), Jesus Imaz, Darko Churlinov (62' Kristoffer Hansen) - Afimico Pululu
Cercle Brugge: Maxime Delanghe - Ibrahim Diakite, Lucas Perrin (46' Christiaan Ravych), Edgaras Utkus - Malamine Efekele, Abu Francis, Lawrence Agyekum (76' Alonzo Engwanda), Thibo Somers, Flavio Nazinho (68' Gary Magnee) - Felipe Augusto (85' Paris Brunner), Alan Minda (68' Erick Nunes)
rafal.zuk@bialystokonline.pl