Pomysł likwidacji Centrum im. Ludwika Zamenhofa i wcielenie go w struktury Białostockiego Ośrodka Kultury, tak jak było przez pierwsze 2 lata istnienia tej placówki, zaprezentował niespodziewanie tydzień temu zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
- Dowiedzieliśmy się z gazety, że nas nie ma - żali się dyrektor CLZ Jerzy Szerszunowicz. - Powrót do tego, jak było, to tak naprawdę regres - uważa.
Podkreśla, że instytucji z roku na rok obcinano budżet (teraz to rocznie 1,2 mln zł), a jednocześnie udało się zrobić naprawdę dużo.
- Jeżeli dokonać analizy ekonomicznej, przynajmniej należałoby się nam godziwe traktowanie przy zamknięciu - mówi Szerszunowicz.
Będą prowadzone podobne działania
- Centrum Zamenhofa będzie funkcjonować w strukturach BOK. W dalszym ciągu będą prowadzone w nim działania o charakterze wielowyznaniowym, wielonarodowym, wieloetnicznym - twierdzi Rafał Rudnicki. - Teraz są dwie administracje, dwie księgowości, dwie administracje techniczne. Nie ma potrzeby, by to dublować.
Rudnicki zaznaczył też, że to kierownik jednostki będzie miał wpływ na to, jak będzie wyglądało zatrudnienie w nowej jednostce kultury (formalnie BOK będzie na nowo utworzony jako połączony z CLZ). Przedstawi dotychczasowym pracownikom oferty pracy, które będą mogli przyjąć bądź nie. Podliczył, że na połączeniu obu jednostek można zaoszczędzić 500 tys. zł rocznie.
Z odpowiednimi ludźmi
Radny Wojciech Koronkiewicz odpowiadał, że przy budżecie miasta sięgającym 1,5 mld zł taka kwota to niewiele. Radni Platformy Obywatelskiej również mieli wątpliwości, czy chodzi tu tylko o oszczędności.
- Czy księgowa z BOK ma tak dużo wolnego czasu, że rozliczy obie placówki? Czy nie będzie osoby, która posprząta CLZ, czy żeby kupić bilet, będzie trzeba iść do BOK-u? - pytał Maciej Biernacki.
- Już się tych odpowiednich ludzi zatrudni - ironizował Zbigniew Nikitorowicz - bo ani pani Dworakowska [dyrektor BOK - przyp. red.], ani pan Szerszunowicz nie będą dyrektorem.
Kultura tylko polska
Najgorętsza część dyskusji dotyczyła jednak profilu działalności CLZ. Tu popisał się Dariusz Wasilewski z klubu Tadeusza Truskolaskiego. Do tej pory zapisał się jako inicjator budowy pomnika Romana Dmowskiego, przeciwnik przyjmowania imigrantów i in vitro oraz apologeta wszystkich żołnierzy wyklętych.
- Samo budowanie wizytówki Białegostoku tylko w oparciu o idee Zamenhofa jest błędne. Wiemy, co się dzieje w Europie Zachodniej i Afryce. Wielokulturyzm to jest bankructwo tej idei - mówił Wasilewski. - Dla mnie idea wspólnego języka, wspólnego narodu to utopizm. Jeden wspólny język to czysty margines. Nie jest to coś, na czym Białystok powinien tworzyć swój fundament.
Nie omieszkał też stwierdzić, że media robią pranie mózgu i że napisana na zlecenie książka "Biała siła, czarna pamięć" jest kłamliwa.
- Nie tworzy się kultury ze strzępek różnych kultur. Dbajmy o naszą kulturę - dodawał radny.
- Ja teraz już tylko czekam, że pan prezydent przeprosi, że organizowaliśmy tutaj światowy kongres esperanto czy w poprzedniej kadencji nadawaliśmy honorowe obywatelstwo wnukowi Ludwika Zamenhofa - skomentował Nikitorowicz.
Ostatecznie za likwidacją Centrum Zamenhofa opowiedziało się 18 radnych (PiS, KTT), przeciw było tylko 5 (PO), jeden wstrzymał się od głosu. To oznacza, że od 2017 r. CLZ jako samodzielna instytucja przestanie działać. Likwidując placówkę jego imienia - tak miasto, w którym urodził się twórca międzynarodowego języka upamiętni 100. rocznicę jego śmierci.
ewelina.s@bialystokonline.pl
