Caro Emerald jest zakochana w muzyce i filmach z lat 40. i 50. XX wieku, ale jej muzyka zabrzmiała niezwykle nowocześnie i świeżo. Wysmakowany jazz i swing mieszał się z inteligentnie podanymi popowymi, a nawet tanecznymi dźwiękami. Artystce towarzyszył znakomity, stylowo ubrany zespół z sekcją dętą, pianistą oraz skreczującym DJ'em.
Emerald przyznała, że długo czekała na ten pierwszy w Polsce koncert i wyraziła nadzieję, że będzie to cudowny wieczór. I był. Publika żywiołowo tańczyła w rytm zaproponowanej przez holenderską artystkę muzyki. Wokalistka zachęcała do śpiewania razem z nią i klaskania. Podczas koncertu zabrzmiały doskonale znane przeboje, m.in. "Back it up" oraz "A night like this". Nie obyło się oczywiście bez bisów.
- Mam nadzieję wrócić do Białegostoku! - zwróciła się do publiki Caro Emerald.
Gdy pojawiła się po raz drugi na scenie, zapowiedziała cover "Dream a little dream of me", piosenkę znaną z filmu "Francuski pocałunek", od której wszystko się zaczęło. Śpiewając ją jako nastolatka, zdecydowała, że będzie profesjonalną piosenkarką.
Słuchacze zebrani na dziedzińcu Pałacu Branickich nagrodzili artystkę owacją. Caro Emerald wyszła po koncercie do publiczności i rozdawała autografy na płytach i biletach. Najwierniejsi fani odśpiewali jej "Sto lat", a gdy odjeżdżała spod pałacu, machali na pożegnanie.
Koncert Caro Emerald, zorganizowany przez Białostocki Ośrodek Kultury, był jedynym występem holenderskiej artystki w Polsce. Zwieńczył obchody Dni Miasta Białegostoku.
anna.d@bialystokonline.pl