W połowie 2014 roku policjantom z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą komendy miejskiej policji w Białystoku udało się ustalić, iż dyrektorka jednej ze szkół policealnych mieszczących się w Białymstoku bierze łapówki.
Okazało się, że proceder trwał około 10 lat. Kobieta brała łapówki m.in. za przyznawanie comiesięcznych premii kadrze pedagogicznej oraz awanse i nagrody dla nauczycieli. Po 2 miesiącach pracy funkcjonariusze postawili jej 8 zarzutów dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych. Dlatego też kobieta została zawieszona w czynnościach służbowych. Prokuratura zastosowała wobec niej policyjny dozór oraz zakaz kontaktowania się ze świadkami i zbliżania do szkoły.
Dalsza praca pozwoliła mundurowym dokonać kolejnych ustaleń. Policjanci dotarli do prawie pół tysiąca świadków. Z dotychczasowych działań wynika, iż kobieta, wykorzystując swoje stanowisko służbowe, przyjmowała łapówki w wysokości od 10 do nawet 50% wartości nauczycielskiej gratyfikacji. Pieniądze brała m.in. za przyznawanie comiesięcznych premii kadrze pedagogicznej oraz awanse i nagrody finansowe, a także za przedłużanie umów o pracę i zatrudnianie nowych pracowników. Była dyrektorka przyjmowała nie tylko pieniądze, ale i biżuterię. Łącznie zarobiła na nielegalnym procederze minimum kilkadziesiąt tys. zł.
Ostatecznie kobiecie postawiono 444 zarzuty korupcyjne. Grozi jej za to od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Mundurowi nie wykluczają, że sprawa może mieć charakter rozwojowy.
justyna.f@bialystokonline.pl