Sąd pierwszej instancji uznał, że 30-latek jest winny oszustwa i skazał mężczyznę na rok więzienia. Miał on też zwrócić pokrzywdzonym pieniądze. Tę decyzję podtrzymał Sąd Apelacyjny w Białymstoku, gdzie trafiło odwołanie.
Sprawa dotyczy pośrednictwa pracy. 30-latek obiecywał niczego nieświadomym klientom bardzo dobre warunki zatrudnienia w jednym z wielkich konsorcjów w Warszawie. Oszukani byli zapewniani, że dostaną służbowe mieszkania i samochody. Co więcej, mężczyzna pokazywał im podpisane umowy z salonami samochodowymi i deweloperami. Pokrzywdzeni bez wahania podpisywali umowy i zostawali zgłoszeni do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Mężczyzna wzbudzał zaufanie do tego stopnia, że jedna z pokrzywdzonych postanowiła rzucić dotychczasową pracę, aby tylko przenieść się do nowej firmy. Niestety do zatrudnienia do doszło, bo z dnia na dzień pośrednik zniknął.
30-latek nie stawiał się także w sądzie ze względu na zły stan zdrowia (leczy się psychiatrycznie). Sąd jednak nie powołał biegłych w tej sprawie, aby nie przedłużać procesu. Adwokat 30-latka prosił o uniewinnienie lub karę z warunkowym jej zawieszeniem. Zdaniem mecenasa jego klient chce oddać pieniądze pokrzywdzonym, ale nie będzie mógł tego zrobić jeżeli pójdzie do więzienia.
Sąd jednocześnie nie zgodził się na wyrok w zawieszeniu, gdyż Raymond W. był już wcześniej karany za podobne przestępstwa. Wyrok jest już prawomocny.
lukasz.w@bialystokonline.pl