Sprawa dotyczy zdarzenia 2010 roku. 43-letni mężczyzna bardzo źle się czuł, w nocy żona zdecydowała się wezwać do niego pogotowie. Po przyjeździe medyków udzielono mu podstawowej pomocy, ale nie zabrano do szpitala, gdyż nic nie wskazywało na zagrożenie życia 43-latka. Po kilku godzinach karetka znowu przyjechała na miejsce. Niestety stan mężczyzny był bardzo poważny. Przeprowadzona reanimacja nie pomogła. 43-latek zmarł.
Śledczy uważali, że lekarka postawiła błędną diagnozę. Gdyby mężczyzna, po pierwszym przyjeździe karetki trafił do szpitala, być może udałoby się go uratować. Oskarżona przed sądem pierwszej instancji nie przyznała się do zarzutu umyślnego zaniedbania obowiązków. Jolanta P. ma długi, 30-letni staż pracy. Wcześniej nie było na nią skarg.
Kobieta została skazana za nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia pacjenta. Usłyszała wyrok 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, nie może także wykonywać zawodu lekarza w warunkach pogotowia. Sąd zobowiązał Jolantę P. do wypłaty nawiązki na rzecz wdowy po zmarłym w wysokości 30 tys. zł.
Obrona złożyła odwołanie od wyroku. W procesie apelacyjnym domaga się skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Prokuratura jest usatysfakcjonowana z kary i chce, aby została utrzymana. Wyrok w tej sprawie białostocki sąd okręgowy ogłosi w przyszłym tygodniu.
lukasz.w@bialystokonline.pl