- Na tę chwilę na terenie całego miasta przejezdność jest zapewniona. Nie jest idealna, ale jest zapewniona - mówił w środę (1.12) przed południem na specjalnie zwołanej konferencji szef Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Marian Maciejewski.
W ciągu wczorajszego dnia niewątpliwie udało się opanować paraliż, który nastąpił w Białymstoku w poniedziałek po południu. Wówczas zablokowało się całe miasto, kierowcy stali nawet w godzinnych korkach. We wtorek do godz. 12 zostały udrożnione trasy wjazdowe do miasta, około godz. 17-18 płynność ruchu na Trasie Generalskiej nie odbiegała od normalnej, od godz. 19 już stosunkowo łatwo można było jechać do Wasilkowa - w końcu w pełni drożne było skrzyżowanie Andersa - 27 Lipca.
- W tej chwili reagujemy na miejsca gdzie tworzą się małe zatorowania ruch - mówi Andrzej Karolski z białostockiego magistratu.
A tych niestety jest jeszcze w Białymstoku sporo. Udrażnianie ich utrudnia niska temperatura. Spadająca poniżej -10 stopni Celsjusza niweluje działanie soli, na drogi jest sypany tylko mniej skuteczny piach. Wiele ulic, zwłaszcza tych mniej zatłoczonych jest nadal niemal biała.
- Zawiódł czynnik czysto ludzki - twierdzi Maciej Potentas z firmy Czyścioch odpowiedzialnej za odśnieżanie całej zachodniej części miasta. Próbował wyjaśniać, że... starzy pracownicy odśnieżają lepiej, a nowozatrudnione osoby, które mają szkolenia latem nie radzą sobie efektywnie z pracą.
Pytany o nakładanie kar na firmy odśnieżające prezydent miasta zapowiedział, że nie są wykluczone, na razie jednak sytuacja będzie monitorowana.