Z analizy sytuacji pożarowej przygotowanej przez Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku wynika, że biorąc pod uwagę czas od początku roku do końca sierpnia w Białymstoku i powiecie białostockim pożar wybucha średnio co 8 godz. 58 min. Natomiast co 4 dni i 6 godzin pojawiają się fałszywe alarmy.
We wspomnianym czasie w Białymstoku doszło łącznie do 328 pożarów, najwięcej z nich zakwalifikowano jako małe. Ogólnie w mieście i powiecie miało miejsce 652 takich zdarzeń. 40 osób zostało rannych, ale nikt nie zginął. Sytuacja wygląda trochę lepiej niż w analogicznym czasie w ubiegłym roku. Wówczas 41 osób odniosło rany, były też 3 ofiary śmiertelne.
Biorąc pod uwagę pożary z tego roku, okazuje się, że wartość utraconego mienia wyniosła ponad 67 tys. zł. W 2015 r. w tym samym czasie zanotowano o wiele większe straty (wartości ponad 112 tys. zł).
Natomiast najwięcej fałszywych alarmów pochodziło od białostoczan. Dzwonili również mieszkańcy Choroszczy, Czarnej Białostockiej, Gródka, Juchnowca Kościelnego, Michałowa, Supraśla, Wasilkowa, Zabłudowa i Łap. Najczęściej były to zgłoszenia w dobrej wierze. Tylko 5 uznano jako złośliwe. Jednocześnie w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosła liczba fałszywych alarmów.
W statystykach ujęto również miejscowe zagrożenia, czyli inne niż pożar zdarzenia wynikające z rozwoju cywilizacyjnego, działań człowieka lub naturalnych sil przyrody, stwarzające zagrożenia dla życia, zdrowia, mienia lub środowiska. W Białymstoku takich sytuacji w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku było dokładnie 437 (więcej niż w ubiegłym roku). Najczęściej są to zagrożenia miejscowe o charakterze lokalnym.
dorota.marianska@bialystokonline.pl