Wszyscy, którzy byli na koncertach Tymona wiedzą, że jest to postać barwna, artysta nieprzewidywalny, nieokiełznany i obdarzony prześmiewczym poczuciem humoru. Tym cechom daje też upust na scenie, dlatego występy jego zespołu nigdy nie są nudne.
Niezbyt duża frekwencja w ACK Sepularium wcale nie popsuła dobrej zabawy. Ludzie od pierwszych chwil koncertu rzucili się w taniec i śpiewali teksty z artystą. Tranzystory rozpoczęły od dwóch coverów, w tym jednego śpiewanego niegdyś przez Elvisa Presleya. Potem uderzyli w "weselne" tony. "Wieś jak malowanie" jest ciągle "niewymownie piękna i inspirująca", a "Wirtualna miłość" przepada "jak zawirusowany twardy dysk".
Zabrzmiały też ładne i melodyjne utwory w beatlesowskim stylu z krążka "Bigos Heart", w tym tytułowy, utrzymany w reggae'owej stylistyce czy nagrany w hołdzie pierwszemu perkusiście The Beatles - "Pete Best was good enough". Nie zabrakło prowokacyjnego "Dymać Orła Białego" i "Ewakuacji Babilonu". Tymon zapowiedział przerwę. Jednak w jej trakcie fani nie próżnowali. Nie chcieli wypuścić artysty ze sceny. W ruch poszły aparaty i telefony komórkowe - Tymon chętnie pozował do zdjęć.
W drugiej części koncertu mieszały się utwory z różnych płyt, m.in. "Nikt nie ma domu" z "Don't panic - we're from Poland", "Help me out" z "Bigos heart" i "Widziałem cię z innym chłopcem" z "Wesela". Nie mogło też zabraknąć coveru The Doors, muzycy zdecydowali się także na estetykę... szantową. "Szatan" i "Nie mam jaj" z repertuaru Kur zostały gorąco przyjęte. Nie inny był odbiór "Centrali" Brygady Kryzys, która została odśpiewana przez ludzi. Na koniec oczekiwany "Biały miś". I obowiązkowy bis - "Królowie gówna" - piosenka z projektu "Polskie gówno" rozliczającego showbiznes.
Przed nami kolejne koncertowe emocje - w najbliższy poniedziałek w ACK zagra zespół Lao Che. Portal BiałystokOnline.pl patronuje wydarzeniom.
anna.d@bialystokonline.pl