Białostoczanin zachował zimną krew
28 marca ok. godz. 14.30 w bloku przy ul. Konwaliowej wybuch pożar. Ogień pojawił się w pomieszczeniu gospodarczym, które znajduje się w piwnicy. Na to, co się stało, szybko zareagował Tadeusz Targoński, który narażając własne życie wyniósł z bloku 2-letniego chłopczyka. Poza tym zapobiegł większemu nieszczęściu, bowiem ostrzegł przed niebezpieczeństwem mieszkańców wspomnianego budynku.
- Zauważyłem dym wychodzący z klatki bloku. Podszedłem bliżej. Stwierdziłem, że się pali. Zawiadomiłem straż pożarną i pomyślałem, że trzeba powiadomić mieszkańców. Zacząłem chodzić, stukać po klatce, krzyczeć, ale w połowie drogi się wyczerpałem, bo mnie dym zdusił. W pewnym momencie podbiegła mała siostra tego chłopczyka. Zaczęła płakać i krzyczeć, że w mieszkaniu został jej brat. Nie namyślając się, skoczyłem szybko do tego mieszkania. Usłyszałem płacz, złapałem tego chłopczyka pod pachę, i w tym dymie udało mi się wynieść go całego i zdrowego – wspomina Tadeusz Targoński, który wówczas wracał do domu i jest mieszkańcem wspomnianego bloku.
Chłopczyk znajdował się w mieszkaniu na parterze, leżał zapłakany na kanapie. Jego rodziców nie było w tym czasie w domu. Dziećmi opiekował się dziadek rodzeństwa. 2-latek został zabrany do szpitala na obserwację. Ewakuowano mieszkańców. W trzech mieszkaniach nie było odzewu, więc strażacy musieli wyważyć drzwi i sprawdzić czy nie ma poszkodowanych. Ogólnie pożar był niewielki. Został szybko ugaszony. Na szczęście ogień nie zajął klatki schodowej.
Dym był toksyczny
- Specyfika tego typu pożarów jest dosyć charakterystyczna. Dużo nagromadzonego materiału palnego, różnego, w trakcie spalania którego, wydobywa się chmura bardzo toksycznego dymu. To nie jest tylko dwutlenek węgla. To są również inne substancje bardzo niebezpieczne dla organizmu ludzkiego, także faktycznie pan Tadeusz ratował to dziecko narażając własne życie – wyjaśnia Robert Wierzbowski, miejski komendant PSP w Białymstoku. - Postawa godna nagłośnienia, dlatego, że mamy coraz mniej takich przykładów, gdzie obywatele nie związani ze sobą, zupełnie obcy, potrafią postawić wszystko na jedną szalę i udzielają pierwszej pomocy – dodaje.
Tadeusz Targoński poza słowami pochwały za swoje zachowanie, odebrał także gratulacje od Jarosława Zielińskiego, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji.
- W każdej sytuacji należy powiadomić służby ratownicze, co zostało zrobione. Mniej więcej zdiagnozować, jaki jest problem, co również zostało zrobione. Zawiadomić jakąś większą liczbę osób, żeby się ewakuowała, co również zostało zrobione – podkreśla Wojciech Macutkiewicz, komendant miejski policji w Białymstoku.
dorota.marianska@bialystokonline.pl