Eiffage donosi
W czwartek upubliczniono groźnie brzmiące cytaty z ekspertyzy dotyczącej zadaszenia stadionu miejskiego w Białymstoku. Wykonali ją Krzysztof Żółtowski i Piotr Iwicki, którzy opiniowali PGE Arenę w Gdańsku.
Znalazły się w niej m.in. zapisy: "Konstrukcja jest wysoce oryginalnym i prototypowym rozwiązaniem, w którym wizja architektoniczna zdominowała i zepchnęła na drugi plan rozwiązania konstrukcyjne. Naszym zdaniem konstrukcja zadaszenia stadionu jest obarczona mankamentem pierwotnym. Konstrukcja musi pod obciążeniem pionowym wykazywać duże deformacje poziome. W świetle dotychczasowych analiz i zastosowanych rozwiązań projektowych nie możemy uznać konstrukcji zadaszenia za bezpieczną".
Ekspertyzę tę wykonano na wniosek sądu. Tam spotykają się białostocki magistrat i spółka Eiffage, która prowadziła część prac na stadionie. Firma chce od miasta 30 mln zł twierdząc, że niesłusznie zerwano z nią umowę, miasto żąda wypłaty kar umownych i odszkodowania, które sięgają 15 mln zł.
Zagranie firmy?
- Wykonawca próbuje przenieść cały ten spór z sali sądowej w przestrzeń publiczną - ocenia Jadwiga Boraczewska radca prawny Urzędu Miejskiego w Białymstoku, pełnomocnik spółki stadion miejski.
Radczyni tłumaczy, że opinia jest własnością sądu i nie powinna być w taki sposób upubliczniana. Podkreśla też, że "jest dokumentem nie dokończonym", jest to "dokument wstępny, niezawierający wniosków".
- To sąd rozstrzygnie, które zapisy uwzględni, których nie uwzględni - mówi Boraczawska.
- Biegli z Gdańska byli we wrześniu, oglądali obiekt, ale nie dokonywali żadnych pomiarów, żadnych badań - mówi o opinii Adam Popławski, prezes spółki stadion miejski.
Sugeruje jednocześnie, że działania Eiffage mają na celu tylko i wyłącznie przeciąganie procesu. W jego opinii jest to spółce na rękę, bo gdyby sprawę przegrała, przez 5 lat nie mogłaby starać się o zamówienia publiczne w Polsce, a przez 3 w Unii Europejskiej. A te zakazy ulegają przedawnieniu.
Jest bezpiecznie
Co jednak najważniejsze, Popławski zapewnił, że przebywania na stadionie nie trzeba się obawiać.
- Obiekt jest bezpieczny, gotowy na przyjęcie każdej imprezy. Gdyby tak nie było, sam byłbym pierwszą osobą, która by go zamknęła. Przychodzę tu z rodziną - mówił.
Jak poinformował prezes, stadion jest pod ciągłym nadzorem. W czerwcu był badany przez Inspektora Nadzoru Budowlanego (do którego pismo dotyczące bezpieczeństwa wysłało Eiffage). Popławski poinformował na obiekcie były prowadzone badania geodezyjne, a konstrukcję stalową sprawdzano w temperaturze od +35 do -24 stopni Celsjusza.
- Nie ma żadnych przyczyn, by na przykład mecze ligowe tu się nie odbywały - kończy Popławski.
W tej chwili stadion miejski w Białymstoku kończy hiszpańska firma OHL.
ewelina.s@bialystokonline.pl