Z dniem 1 stycznia tego roku decyzją Ministerstwa Sprawa Zagranicznych wycofane zostały wizy zakupowe, czyli pozwalające na 7-dniowy pobyt cudzoziemca w Polsce w celu tzw. turystyki zakupowej. Chętnie z tej opcji korzystali Białorusini i Ukraińcy, ponieważ w ten sposób zdecydowanie skraca się formalności.
Groźba kryzysu
Wizy zakupowe zastąpiły turystyczne, które wymagają przedstawiania dodatkowych dokumentów, co zdecydowanie wydłuża proces otrzymania wizy. Może się to przełożyć niekorzystnie na sytuację podlaskich przedsiębiorców, którzy w naszym regionie właśnie dzięki Białorusinom notowali bardzo dobre wyniki sprzedaży.
- Prawie na miliard złotych zakupów dokonywali obywatele Białorusi w naszym regionie, w naszym mieście, co roku dzięki ułatwieniom wizowym. Dzisiaj jednostronną decyzją MSZ likwidowane są wizy zakupowe i wprowadza się w to miejsce wizy turystyczne, których procedura i cena uzyskania powoduje, że jest to dużo bardziej skomplikowane – mówi poseł Robert Tyszkiewicz. - Likwidacja wiz zakupowych to jest projekt likwidacji turystyki zakupowej na pograniczu wschodnim. Region podlaski stoi handlem przygranicznym, a jakiekolwiek utrudnienia uderzają w interes podlaskich i białostockich przedsiębiorców.
Jako przykład podaje sytuację, w której rodzic chciał zabrać ze sobą dziecko. Przy otrzymaniu wizy zakupowej przez dorosłego nieletni dostawał ją z automatu. Teraz potrzebne będą zaświadczenia ze szkoły, zakładu pracy rodzica itp.
Dochodzi do tego jeszcze jeden problem. Strona białoruska bowiem zaostrzyła limit produktów zakupionych za granicą, które można wwieźć do kraju. Wcześniej było to 1500 euro albo 50 kg. Dzisiaj jest to już tylko 500 euro i 25 kg. W połączeniu ze zmianami wprowadzonymi przez stronę polską negatywne skutki będą spotęgowane.
- Jeśli zestawimy ze sobą te dwa fakty, to mamy groźbę wielkiego kryzysu turystyki handlowej na pograniczu wschodnim, dlatego stanowczo przeciw temu protestujemy. Polska zawsze zabiegała o to, żeby Białorusinom dla naszego kraju było przyjechać jak najłatwiej. Każda kłoda rzucona pod nogi tej możliwości przyjazdu uderza w nas samych, w naszą gospodarkę i miejsca pracy - ocenia poseł Tyszkiewicz.
Coraz trudniej
Nie jest to pierwsza zmiana obecnego rządu, która na handel z Białorusią ma niemały wpływ. Tą premierową jest oczywiście ustanowienie niehandlowych niedziel, które może dla Polaków nie mają aż takiego znaczenia, ale właśnie dla Białorusinów miały ogromne. Gros z nich przyjeżdżało na zakupy właśnie w weekendy, bowiem wtedy mieli po prostu wolne. Władze Białegostoku są zaniepokojone zmianami, które wprowadza polski rząd.
- Dobrze wszyscy wiem, że Białystok rozwinął się dzięki handlowi ze Wschodem. Złoty XIX wiek Białegostoku, kiedy rozwinął się jako miasto przemysłowe właśnie dzięki możliwości handlu ze Wschodem. Od początku lat 90. ubiegłego wieku ten handel był motorem napędowym małego biznesu w Białymstoku. Dzięki temu handlowi funkcjonuje np. targowisko przy Kawaleryjskiej, giełda rolno-towarowa czy liczne sklepy, hotele, restauracje – przypomina Zbigniew Nikitorowicz, zastępca prezydenta Białegostoku. - Martwimy się odbudową takiej "żelaznej kurtyny" ograniczającej przepływ towarów i ludzi. Oczekujemy, że zarówno strona polska, jak i strona białoruska przemyślą swoje kroki.
Na najbliższej sesji rady miasta działacze Platformy Obywatelskiej będą chcieli przyjąć stanowisko z apelem do ministra sprawa zagranicznych Jacka Czaputowicza, żeby te zmiany regulacji wizowych zostały cofnięte.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl