Bilety na koncert Mateusza Dopieralskiego, czyli Vito Bambino rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Sprzedaż rozpoczęta 13 stycznia została zakończona 4 dni później. Ostatnie bilety mogli wygrać w konkursie nasi czytelnicy, którzy dostali w sumie 6 miejscówek. Popyt był więc większy, niż się tego spodziewano, a Kino Forum było zapełnione po brzegi fanami artysty.
Gdy po godz. 20.00 na scenę wszedł Vito z zespołem brawa nie ustępowały. Rozpoczęli granie z przytupem, a oświetlenie i lekki dym "zrobiły robotę". Widownia była zachwycona. Po zagraniu jedenej piosenki, Mateusz wygłosił pierwszą przemowę. Zaznaczył, że im jako artystom nie jest łatwo grać koncert, a publiczności jako odbiorcom z pewnością nie jest łatwo go odbierać. Oczywiście słowa te nawiązują do trwającej wojny w Ukrainie. Artysta zaznaczył, że ta "godzinka z hakiem będzie czasem oderwania się od tego, a później wszyscy wrócimy do pomagania potrzebującym". Ten gest solidarności z pewnością pokrzepił wiele osób, którym w tych czasach nie jest łatwo się bawić.
Artysta zawsze po każdej piosence mówił różne ciekawostki do publiczności, często zabawne anegdotki niczym rasowy stand-uper. Zespół wraz z Vito zagrali dużo piosenek z albumu "Poczekalnia" wydanego we wrześniu 2020 r. Krążek w dużej mierze dedykowany był żonie artysty oraz ich synkowi, na którego oboje czekali - stąd tytuł "Poczekalnia". Utwory "Jesteś moją różą" czy "Nie róbmy dzieci dziś" wykonane na żywo z pewnością spowodowały dreszcze u wielu osób.
Co ciekawe, artysta zna wiele języków, a w polskich numerach często używa anglojęzycznych słówek. Chyba jednym z jego ulubionych jest "nice" (tł. miły; ładny; przyjemny), które można usłyszeć m.in. w najnowszej piosence "Maj".
Na koncercie zagrano również dwie piosenki, w których Vito zaśpiewał gościnnie. "Boję się o Ciebie" to utwór Kaśki Sochackiej - a chwytający za serce tekst poruszył widownię i wprowadził nieco nostalgiczny nastrój. Znacznie luźniej i energiczniej było przy piosence sanah "Ale jazz!". Publika głośno śpiewała tekst za każdym razem, gdy Vito kierował mikrofon ku niej. W oryginale Vito Bambino śpiewa dość krótki fragment ("Jeszcze nie przyszła a o 8 miała być. Widzę na insta kawkę woli sama pić. Ale ze mnie dzban teraz szansę ma inny kolo. [...] Oh ale blues, nie mam siły się tak czuć. Dziś poznałem co to chłód, a ty chodzisz uśmiechnięta. [...] Czy ty ty ty ty nie lubisz mnie już?"), dlatego wykon całej piosenki z pewnością zrobił wrażenie na wszystkich. Górne tony i przy tym lekka chrypka Mateusza w szczególności zasługują na podziw, a rzadko się zdarza, że artyści lepiej brzmią na żywo niż na płycie.
Osobiście, jedyne do czego mogłabym się przyczepić to obecność 5-6 letnich dzieci, które nie powinny słuchać piosenek z przekleństwami. Przykładowo w piosence "Nudy" można było usłyszeć: "Ch*j wie co Ty lubisz". Z kolei zadedykowany żonie Mateusza utwór "Last Puff" (tł. Ostatni buch) opowiada o tym, że po kryjomu nadal palił marihuanę, pomimo że wcześniej oboje zadeklarowali, iż z tym skończą. W piosence padły słowa: "Na pewno to nie ostatni raz, że Ty coś... spie***lisz". Być może są rodzice dla których przekleństwa nie są czymś złym i dzieci w wieku wczesnoszkolnym powinny je znać, aczkolwiek w moim odczuciu koncerty artystów, którzy używają takich słów nie powinny być bez limitów wiekowych.
Wracając do meritum, po najbardziej znanym i tanecznym utworze "Nudy", zagrano jeszcze jeden numer. Zespół wybrał na koniec "San Fran", którego tekst nieco nawiązuje do trudnej sytuacji w sąsiadującym kraju: "W San Franciszku krzyczał na mnie Pan weteran, co chował się i strzelał do swych braci, bo kazali komendanci mu. [...] Za wrażliwy, a tak często jest na niby świat. Uciekamy, zakrywamy, aż nie widać wad. Każdy po swojemu tłumi, razem nam jest raźniej, ale pierwsi uciekają z Unii".
Po koncercie Mateusz krzyknął "Sława Ukrainie".
malwina.witkowska@bialystokonline.pl