Ze względu na niską temperaturę protest trwał około 40 minut. Nie był też tak duży jak pierwsza manifestacja, podczas której w centrum Białegostoku zgromadziło się blisko 2 tys. osób.
Manifestanci, skrzyknięci przez portal Facebook, wznosili okrzyki "Nie dla ACTA". Podskakiwali też skandując: "Kto nie skacze, ten za ACTA".
- Solidaryzujemy się z innymi miastami, w których odbywają się manifestacje przeciwko ACTA, m.in. z Krakowem czy Poznaniem - mówił jeden z organizatorów akcji. Dodał, że jeśli będzie taka potrzeba, znów wyjdą na ulice. Poinformował, że kolejny protest planowany jest na 11 lutego.
Uczestnicy protestu domagali się też organizacji referendum w sprawie ACTA. Przypomnieli, że zbierane są podpisy pod wnioskiem w tej sprawie - poparło go już ponad 230 tys. osób w całym kraju.
ACTA to międzynarodowa umowa mająca na celu walkę z tzw. piractwem i podróbkami. Przeciwnicy jej podpisania w zeszłym tygodniu zorganizowali kilkutysięczne manifestacje w całej Polsce. Argumentowali, że porozumienie ograniczy wolność internetu. Wielu z nich zarzucało również stronie rządowej brak konsultacji społecznych w tej sprawie. Protesty nie pozostały bez echa. Dziś premier Donald Tusk przyznał, że środowiska internetowe nie były dostatecznie reprezentowane podczas konsultacji. W związku z tym podjął decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji ACTA. Okres ten wykorzystany zostanie na analizę skutków umowy oraz szeroką debatę społeczną. Jeżeli wątpliwości internautów potwierdzą się, ACTA nie będzie ratyfikowana. Żeby umowa weszła w życie, muszą ją podpisać wszystkie kraje Unii Europejskiej. Kolejny krok to ratyfikacja przez parlament.