Leszek R. usłyszał wyrok dwóch lat więzienia oraz otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez siedem lat. To kara za to, że mężczyzna po pijanemu wjechał do Zalewu Siemianówka.
Na poprzednich rozprawach świadkowie zeznawali, że Leszek R. raczej stronił od alkoholu. W lipcu, kiedy łowił ryby nad Zalewem Siemianówka, jeden z wędkarzy miał imieniny. 53-latek przyłączył się do imprezy, ale nie na długo. Wypił trochę alkoholu i poszedł spać, bo następnego dnia z samego rana planował wybrać się na wędkowanie. Kiedy szykował się nad wodę, pijani imprezowicze poprosili go o podwiezienie. Odległość była naprawdę niewielka - około 200 m. Leszek R. niechętnie, ale przepakował swój wędkarski sprzęt z tylnych siedzeń do bagażnika i wpuścił pasażerów. Z przodu usiadł jego znajomy. 53-latek, mimo że pił poprzedniego wieczoru alkohol, to czuł się dobrze. Nic nie zapowiadało tragedii. Toyota jechała powoli, około 30 km/h i nagle kierowca zauważył, że droga się kończy. Leszek R. rozpoczął hamowanie, ale było za późno. Przednie koła auta zwisły nad zalewem. Auto chwilę balansowało i przekoziołkowało, wpadając do wody. 53-latek oraz pasażer siedzący z przodu wypłynęli przez otwarte okna. Dwaj pasażerowie z tyłu nie mieli tyle szczęścia. Mimo natychmiastowej pomocy przypadkowych świadków, mężczyźni zmarli.
Leszek R. przyznał się do winy, na sali rozpraw przeprosił też rodziny zmarłych. Nie krył wzruszenia.
Sam 53-latek nie chciał komentować wyroku. Jego obrona zapowiedziała apelację.
lukasz.w@bialystokonline.pl