W ostatnim czasie schemat działania przestępców jest podobny. Zanim potencjalne ofiary pojawią się w banku, oszuści kontaktują się z nimi telefonicznie. Tak też było w tym przypadku.
- Na telefon stacjonarny 40-latka zadzwonił mężczyzna z informacją, że zostaną dostarczone mu pisma z banku i musi pozostać w domu. Po kilkunastu minutach otrzymał kolejny telefon. Dzwoniący przedstawił się jako funkcjonariusz policji. Oświadczył, że rozpracowuje grupę hakerską, która okrada banki. Dodał, że pieniądze znajdujące się na koncie mężczyzny są zagrożone - przekazują funkcjonariusze z KMP Białystok.
Oszust wypytywał 49-latka o oszczędności zgromadzone w domu. Poinformował też, że te pieniądze mogą być fałszywe i policjanci muszą je zabezpieczyć do prowadzonej sprawy. Po około 30 minutach do drzwi mieszkania zapukała rzekoma policjantka, której białostoczanin przekazał 10 tys. zł. Zgodnie z kolejnymi poleceniami białostoczanin poszedł do banku, aby pobrać 40 tys. zł.
- Będąc przy okienku, do 49-latka na jego telefon komórkowy ponownie zadzwonił oszust. Jego rozmowę usłyszała pracownica banku, która zorientowała się, że jest to próba oszustwa i zaalarmowała prawdziwych policjantów. Dzięki jej czujności, mężczyzna nie stracił reszty swoich pieniędzy - dodają mundurowi.
Także w poniedziałek do 81-letniej mieszkanki powiatu monieckiego zadzwonił mężczyzna podający się za funkcjonariusza policji. Próbując wzbudzić zaufanie kobiety przedstawił się, a następnie poprosił o dane osobowe rozmówczyni oraz jej męża. Seniorka już w trakcie rozmowy z "rzekomym policjantem" zorientowała się, że "jest coś nie tak". Gdy 81-latka zapytała mężczyznę, po co zadaje jej tyle pytań odpowiedział, że "pisze książkę". Na szczęście kobieta zorientowała się, że może rozmawiać z oszustem i odłożyła słuchawkę. Od razu o tej sytuacji powiadomiła prawdziwych policjantów.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl