Książkę wydało Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej Widok. Wyboru fotografii dokonał Grzegorz Dąbrowski, który od początku zajmuje się restauracją i popularyzacją negatywów Augustisa, poza użytkowym charakterem doceniając też ich artyzm. Kolekcja, przedstawiająca głównie Białystok i jego mieszkańców (gro zdjęć to tzw. ulicówki) jest ważna także dla samego miasta. Dokumentuje wygląd przedwojennych ulic, jest zapisem uroczystości rodzinnych: wesel, pogrzebów, a także wydarzeń miejskich: robotniczych wieców, katolickich procesji itp. Wydanie książki sfinansował Urząd Miasta Białegostoku.
Jak album z rodzinnymi zdjęciami
- Oglądam te fotografie tak, jak oglądam album z rodzinnymi zdjęciami. Sentyment? Przecież to są zdjęcia zupełnie nieznanych mi osób. A jednak obchodzą mnie, przejmuję się losami tych, których większość już dawno odeszła - wyznaje w notce do książki Grzegorz Dąbrowski.
W albumie znajdują się jeszcze dwa teksty publicystyczne poświęcone kolekcji. Filip Springer, znany autor, zajmujący się także teorią fotografii, zastanawiając się dlaczego obrazy Augustisa tak przykuwają, pisze:
- Teraźniejszość - oto co jest na tych zdjęciach. I rzecz nie w tym truizmie, że fotografia zatrzymuje czas, nic takiego. Chodzi bardziej o tę relację - jego, Augustisa, do nich, przypadkowych przechodniów z tamtego Białegostoku. Oni zmierzają w jego stronę. Wpatrzeni w obiektyw, albo zajęci swoimi sprawami, rozmyślają, są zmartwieni lub zupełnie weseli. Idą z przeszłości w kierunku przyszłości. Ta przyszłość jest za jego, fotografa, plecami.
Aneta Prymaka-Oniszk, autorka drugiego eseju, ceniona i nagradzana reporterka, przyglądając się wnikliwie fotografiom i biorąc pod uwagę szerokie tło polityczno-społeczne, zauważa też to, co na drugim planie:
- Na terenie zwierzyńców z czasów Branickich rozkwita nowy park miejski - Planty. Białostoczanie przesiadują tam na ławkach, leżą na trawie, spacerują, bawią się. A Augustis fotografuje. Na urządzonej w Dojlidach plaży miejskiej młodzież pręży muskuły przed jego obiektywem. Tylko w zamalowanych szyldach żydowskich sklepów, na dalszym planie, można dostrzec znaki nadchodzącego końca.
Setki rolek w kredensie
Gdyby nie Augustis, nasze wyobrażenie o przedwojennym Białymstoku byłoby pewnie zupełnie inne. Tymczasem kolekcja została odkryta przypadkiem. W 2004 roku, dwaj chłopcy zaglądają do opuszczonej szopy. W kredensie znajdują setki zwiniętych rolek. W dziecięcej ciekawości zaczynają się nimi bawić, wynoszą na podwórko. Nieopodal, w garażu, próby ma zespół Zero-85. W przerwie na papierosa, członkowie kapeli - "Sieńka" (Jurek Osiennik) i "Boban" (Bogusław Kasperuk) - widzą negatywy na trawie i dzwonią do Grzegorza Dąbrowskiego.
Udaje się odnaleźć siostrę Augustisa, Eugenię Senderacką, a dzięki niej ustalić kilka faktów z jego życia. Przybywa wraz z rodziną do Białegostoku z rosyjskiego Nowosybirska w 1932 roku. W 1935 roku otwiera swoje atelier przy ul. Kilińskiego 12 "Polonia - Film". W noc sylwestrową 1939/1940 zostaje wywieziony na Syberię. Z Armią Andersa przedostaje się do Anglii. Osiada w Nowej Zelandii. Do Białegostoku ani do fotografowania nigdy nie wróci.
W 2005 roku w Galerii Arsenał prezentowana była wystawa zdjęć Bolesława Augustisa. Potem pokazywana była jeszcze m.in. w Warszawie, Berlinie, Mińsku. Zbiór zyskuje sławę jednej z największych - liczy ok. 10 tys. klatek - kolekcji zdjęć ulicznych w Polsce. W 2010 roku wychodzi pierwszy album pt.: "Augustis", dzisiaj trudny do zdobycia. Teraz do rąk miłośników fotografii trafia książka "Augustis 2.0". Nie powtarza się w niej ani jedno zdjęcie z pierwszej publikacji. Autorką projektu graficznego albumu jest Anna Nałęcka-Milach, jedna z najlepszych projektantek książek artystycznych w Europie. Tom liczy 224 strony (plus 48 stron mniejszego formatu z tzw. ulicówkami). Wydany został w nakładzie 1000 egzemplarzy. Podczas promocji, która rozpocznie się o godz. 18.00, będzie do kupienia w specjalnej, niższej cenie.
Zobacz też: "Augustis 2.0" - promocja nowej książki fotograficznej
anna.d@bialystokonline.pl