Mimo że strony wygłosiły przed sądem mowy końcowe, to wyrok nie zapadnie szybko. Sędzia zapowiedział, że należy ponownie otworzyć przewód, bo trzeba rozpatrzeć wniosek oskarżyciela o zmianę kwalifikacji prawnej czynów.
Do tragicznego wypadku doszło we wrześniu 2005 roku. Pod Jeżewem autokar wiozący białostockich licealistów na pielgrzymkę do Częstochowy zderzył się wtedy z ciężarową lawetą. W wypadku zginęło 10 uczniów, dwaj kierowcy autokaru oraz kierowca lawety. Na ławie oskarżonych zasiedli właściciele biura turystycznego, które organizowało wycieczkę. Prokuratura zarzuciła im nieprawidłowości dotyczące rozliczania czasu pracy kierowców, ale i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej przez dopuszczenie do pracy kierowcy, który z powodów zdrowotnych nie powinien mieć takich uprawnień. W trakcie procesu wyszło bowiem, że zarówno kierowca autokaru, jak i jego zmiennik, byli chorzy. Jeden miał padaczkę, drugi cukrzycę. Sąd stara się wyjaśnić dokładne okoliczności i przyczyny wypadku. Prokurator zażądał dla oskarżonych trzech i dwóch lat więzienia bez warunkowego zawieszenia wykonania wyroku. Dodatkowo Janina i Romuald Z. przez 5 lat nie mogliby prowadzić działalności gospodarczej związanej z turystyką i zapłacić grzywnę w wysokości 90 tys. zł.
Przypomnijmy, że pierwszy z procesów w sprawie wypadku pod Jeżewem zakończył się w 2009 roku. Wtedy prawomocny wyrok usłyszała m.in. lekarka, która wydała pozwolenie na pracę choremu kierowcy. Kobieta tłumaczyła, że mężczyzna ukrywał swoją epilepsję. Lekarka usłyszała wyrok więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary. Nie może także wykonywać dalej swojego zawodu.
lukasz.w@bialystokonline.pl