To efekt współpracy słowackiego, choć mieszkającego w Pradze, reżysera Braňo Mazúcha z Czechami - Janem Polívką i Janem Čtvrtníkiem - którzy są autorami scenografii i muzyki oraz z aktorami Białostockiego Teatru Lalek. Kolaboracja to udana. Spektakl ma klimat, a momentami wręcz przeraża - i to nie tylko najmłodszą część widowni. Ogląda się go z zainteresowaniem. Muzyczne rozwiązania co chwila zaskakują, zaskoczeniem - pozytywnym - dla wielu widzów może być też anachroniczny język Jana Ośnicy.
Kupiec wpada w tarapaty
"Piękna i Bestia" to historia kupca Gwido, który miał trzy piękne córki. Jak się jednak okazuje, dobra jest tylko Pulcheryja, dwie pozostałe nie widzą nic więcej poza czubkiem własnego nosa. Kupiec wybiera się w podróż, oznajmia córkom, że wróci za 3 tygodnie. Pulcheryja prosi go o przywiezienie róży. Kupiec przeżywa burzę i trafia do pałacu. Widzi tam różę, którą zrywa dla Pulcheryi. Wtedy rozlega się przerażający głos. Należy do Bestyi - właściciela pałacu, który grozi kupcowi śmiercią. Przeżyje, jeśli do pałacu przyjedzie jego córka, by umrzeć za niego. Gdy żadna córka nie zechce przyjść, Gwido będzie musiał powrócić. Kupiec wraca do domu, wręcza Pulcheryi różę i mówi, co mu się przytrafiło. Córki niechętnie zapatrują się na wyprawę do pałacu. Zgadza się Pulcheryja, która wyrusza w drogę. Jak to w bajkach bywa, zakończenie będzie szczęśliwe.
Lalki bez parawanu i muzyka ze świecznika
Mocną stroną spektaklu jest warstwa plastyczna. Z zasłon można uformować sprzęty w domu kupca i pałacu Bestyi, a nawet jego samego. Jeżeli chodzi o lalki, twórcy przedstawienia zdecydowali się na jawajki. To rodzaj lalki z głową osadzoną na kiju z ruchomymi rączkami, animowanej nad parawanem. Tutaj jednak aktorzy łamią konwencję. Do animacji parawanu nie potrzebują. Na scenie występują w czarnych, zakapturzonych szatach. W spektaklu sceny lalkowe i aktorskie umiejętnie się przenikają.
Chyba jeszcze większe wrażenie robi strona muzyczna przedstawienia. Muzykę wygrywają sami aktorzy. Na świeczniku, specjalnie skonstruowanych piszczałkach czy dużych tubach (przypominają wtedy postacie z filmowego cyklu o Harrym Potterze). Warstwa dźwiękowa w wielu momentach jest niepokojąca, a zmieniony głos Bestyi może wywołać przerażenie.
Ma to przedstawienie także dużej urody, hipnotyzujące sceny, np. ze spadającymi z nieba płatkami róż czy wiszącymi na podłogą kwiatami. A przesłanie? Warto być dobrym i oddanym, bo liczy się to, co wewnątrz. Zewnętrzne pozory często mogą mylić.
Najbliższy spektakl 30 listopada, kolejne - 1, 2, 3, 4 i 5 grudnia na dużej scenie Białostockiego Teatru Lalek.
Repertuar Białostockiego Teatru Lalek
anna.d@bialystokonline.pl