Uwaga: impreza już się odbyła.
Termin imprezy: 2016-07-28
Zapraszamy na
pokaz filmu Jacka Malinowskiego „Trylogia białostocka”.
Cykl trzech filmów powstał w latach 2009–2013 w białostockiej Galerii Arsenał ramach warsztatów filmowych Plac Zabaw Arsenał.
Godz. 18.00 w Galerii Arsenal elektrownia, ul. Elektryczna 13 (wejście od ul. Świętojańskiej).
Jacek Malinowski
O „Trylogii białostockiej”
Większość z moich filmów mogę określić jako projekty prywatne, a nie publiczne. Zwykle pokazują dialog między stronami, które chcą się czegoś o sobie dowiedzieć. Jeśli pojawia się szerszy kontekst, to za pośrednictwem generalizującej fikcji. Wydaje mi się, że „kreatywna natura fikcji” nadaje sztuce wymiar symboliczny.
O „Trylogii białostockiej” mogę powiedzieć, że jest moim pierwszym projektem społecznym. Jej „społeczna” konstrukcja narzuciła się sama i wynika z wielości motywów i bohaterów. Mimo że cykl był realizowany niechronologicznie, zawiera linearną narrację i coś w rodzaju analizy społecznej.
Trzy filmy stanowią pewną cezurę – powstały w momencie, gdy ważna była dla mnie refleksja nad celem i istotą fikcji, nad procesem jej budowania i asymilacji w rzeczywistości, który zabrnął tak daleko, że fikcja – również ta podszywająca się pod dokument – stała się moim narzędziem i środkiem. Przepracowywanie fikcji doprowadziło mnie do pewnych rozstrzygnięć – do momentu przenicowania rzeczywistości na drugą stronę. Wniosek, który mi się wtedy nasunął, wydał się ciekawy: ta druga, odzyskana strona rzeczywistości, od której oczekiwałem, że odsłoni dawny wigor i kolor, okazała się (w sensie symbolicznym) tak samo „wypłowiała”.
Praca nad filmami „Trylogii białostockiej” – z grupą ponad 30 osób i na przestrzeni 4 lat (2009–2013) – była dla mnie wyjątkowa: wieloetapowa i złożona. Czułem, że reżyseruję: że w moich rękach są decyzje dotyczące rzeczywistości, którą konstruuję razem z uczestnikami warsztatów. I widziałem wtedy różnicę między narzucaniem im własnej woli a reżyserowaniem traktowanym jako część procesu wspólnego tworzenia. W zadaniach aktorskich pozostawiałem im maksymalną wolność. Chciałem, by wnieśli swój własny wkład intelektualny, żeby praca była dla każdego jednakowo twórcza. Z takiego punktu wyjściowego rozwinęliśmy cały projekt: tam, gdzie kończył się jeden film, następcy przejmowali pałeczkę i zaczynali kolejny.
Okazało się to wyzwalające dla obu stron. To, co dostałem od moich aktorów, stymulowało także mnie w zaskakującym sprzężeniu zwrotnym. Szczególnie jestem dumny z trzeciej części – zatoczyłem w niej jakieś gigantyczne koło, by całkowicie wrócić do własnego świata. Ostatni film trylogii, „2039”, jest podwójny, ma w sobie dwa scenariusze. Jeden – scenariusz wykreowanych przez aktorów postaci i drugi, mój – dopisany w postprodukcji motyw mówiącego komputerowym głosem narratora, który wyjaśnia i łączy w całość wszystkie wątki trylogii. To właśnie ten film uważam za naukę, którą sam wyniosłem z tego edukacyjnego doświadczenia.
Marta Miś,
Wszystko może się wydarzyć…O „Trylogii białostockiej” Jacka Malinowskiego [w:] Negocjacje. Wybrane projekty artystyczne zrealizowane przez Galerię Aresnał w Białymstoku w ramach programu edukacyjnego Plac Zabaw Arsenał, Galeria Arsenał, Białystok 2013
Paradokumentalizm to strategia stosowana w kinie od lat 50. ubiegłego wieku, polegająca na wykorzystywaniu stylistyki dokumentalnej w filmie fabularnym. Od lat 90. widać rosnące zainteresowanie tą formułą oraz dokumentem fikcjonalnym. Fałszywe dokumenty (a także ich parodystyczna odmiana – mockumenty) wyróżniają się strukturą w całości dokumentalną, choć przedstawiają fikcję. Zamierzenia twórcy są tu równie ważne jak przygotowanie widza, który – bazując na znajomości filmowych konwencji – odróżni prawdę od fałszu. Następująca w ten sposób dekonstrukcja dokumentu pozwala zastanowić się nad jego realnym odniesieniem do rzeczywistości, podważając jednocześnie obiektywizm tego gatunku filmowego.
Filmy Jacka Malinowskiego są wyjątkowym w Polsce przykładem fałszywych dokumentów. Artysta od początku swojej pracy z medium filmowym posługuje się formułą paradokumentu, która jest ważnym elementem jego strategii autorskiej. Wykorzystując stylistykę filmu dokumentalnego (m.in. surowe zdjęcia, bliskość kamery – „obserwatorki” życia, naturalny dźwięk, potoczny język), Malinowski buduje fikcyjną rzeczywistość. Wrażenie „obiektywnej prawdy” wzmacnia improwizacja i ustawienie aktorów (profesjonalnych i nieprofesjonalnych, zazwyczaj występujących pod swoimi imionami), którzy często ujawniają autora, zwracając się bezpośrednio do kamery. Ten autotematyczny gest podkreśla sam artysta, wchodząc ze swoimi bohaterami w dialog. Gra z konwencją dokumentalną nie jest tu prowadzona ku uciesze świadomego widza, raczej stawia przed nim niełatwe pytania o fakty i fikcję oraz ich wzajemną zależność.
Cykl trzech filmów zrealizowanych w latach 2009–2013 w białostockiej Galerii Arsenał ramach warsztatów filmowych Plac Zabaw Arsenał stylistycznie wyrasta z twórczości Malinowskiego, choć autor mniej wyraźnie zaciera tu granicę między dokumentem a fabułą, bawiąc się formułami gatunkowymi. „Trylogia białostocka” to swoista podróż w czasie, ukazująca losy ośmiorga bohaterów na przestrzeni 50 lat. Pierwsza część, „Spotkanie” (2013, będąca prequelem), toczy się w marcu 1989. Trwają obrady Okrągłego Stołu, kończy się komunizm. W białostockim parku Planty poznajemy ludzi, którzy spacerują z kilkuletnimi dziećmi. W rozmowach z reżyserem opowiadają o sobie, o swoim stosunku do rzeczywistości. Są wśród nich działacze Solidarności i wielbiciele Jaruzelskiego, osoby z nadzieją czekające na zmiany i takie, które upadku komuny się boją. Jednak prawdziwymi bohaterami filmu są ich dzieci – narrator krótko charakteryzuje każde z nich tekstem jak z ubeckiej teczki. Nastrój leniwego popołudnia w parku przywodzi na myśl dokument Marcela Łozińskiego „Wszystko może się przytrafić”, w którym sześcioletni syn reżysera zadaje przypadkowym starszym ludziom egzystencjalne pytania. W „Spotkaniu” mówią dorośli, którzy teraz kształtują swoje dzieci.
Małych bohaterów z Plant spotykamy ponownie w filmie „Kryzys w mojej głowie” (2009). Są już dorośli, zaczynają samodzielne życie. Wśród nich jest m.in. aspirujący biznesmen, młoda artystka, dziewczyna mieszkająca wciąż z matką i niemająca pomysłu na siebie, zagubiona w rzeczywistości pracoholiczka, ktoś nieszczęśliwie zakochany i ktoś, kto stracił wiarę. O swoich egzystencjalnych rozterkach opowiadają przed kamerą. Kolejny skok w czasie przenosi nas 30 lat do przodu. „2039” (2010) to ostatnia część trylogii – futurystyczna wizja świata, na mapie którego jest znów Związek Radziecki, nie ma Stanów Zjednoczonych, a ludzie nie tylko mogą zmienić płeć, ale i poddać się klonowaniu, uwalniając swój pierwiastek męski i żeński.
Malinowski w „Trylogii białostockiej” konsekwentnie korzysta z konwencji paradokumentu. W każdej części jest jedność czasu i miejsca: park w Białymstoku (1989), klub/świetlica (2009), futurystyczne studio (2039). W „Spotkaniu” i „Kryzysie w mojej głowie” narrację tworzą rozmowy z rodzicami i z ich dorosłymi dziećmi, kreśląc portret nie tyle ich, ile czasów, w których żyją. W stechnicyzowanej rzeczywistości roku 2039 bohaterowie są figurami na żółtym, odrealnionym tle, a o ich losach opowiada komputerowo wygenerowany głos narratora. Tu formuła gadających głów została potraktowana przewrotnie – na ekranie czasami zostają tylko głowy. W „Trylogii” autor śmiało przechodzi od fałszywego dokumentu do filmu s.f. Zamykająca ją część to dowcipny, psychodeliczny mockument, w którym wizja świata przyszłości nie jest jednak wesoła. Wszystko przecież może się wydarzyć…