Miody z dwóch pasiek: miejskiej, położonej w sąsiedztwie rzeki Białej, na skwerze przy ul. Augustowskiej (miód z sezonu 2020), a także tej usytuowanej na dachu uczelnianego kampusu przy ul. Ciołkowskiego (miód z sezonu 2019). zostały poddane analizie. Badania przeprowadzili pracownicy Zakładu Chemii Analitycznej, kierowanego przez prof. Beatę Godlewską-Żyłkiewicz. Wyniki wypadły bardzo pozytywnie.
Skąd takie wyniki
Według prof. Godlewskiej-Żyłkiewicz lokalizacja pasieki ma wpływ na jakość miodu. W badaniu brana była pod uwagę zawartość w nim metali ciężkich.
- Na jakość miodu składa się oczywiście bardzo wiele różnych cech i parametrów, wynikających m.in. z lokalizacji pasieki czy rodzaju wykorzystywanego przez pszczoły nektaru. My przeanalizowaliśmy te, które wiążą się nie tyle ze smakiem, co zdrowiem: badaliśmy zawartość metali ciężkich. I możemy powiedzieć, że w świetle obowiązujących norm pod tym względem miód wypadł znakomicie. Nie ma w nim nic szkodliwego – mówi prof. Godlewska-Żyłkiewicz.
Dodała również, że metale, o których mówią normy, trafiają do środowiska na skutek działalności człowieka. Są generowane głównie przez przemysł, spalanie węgla i gazu.
- Ołów kojarzy się z zanieczyszczeniami komunikacyjnymi, ale tak było kiedyś. Pierwiastek ten pochodził z benzyny, do której dodawano go przez wiele lat w postaci czteroetylku ołowiu po to, by poprawić parametry przeciwstukowe benzyny, zwiększyć jej liczbę oktanową. Natomiast jakiś czas temu producenci paliw praktycznie wycofali się z benzyny ołowiowej. Warto jednak pamiętać, że do oczyszczania spalin stosowane są katalizatory, w których znajdują się ceramiczne wypełnienia pokryte metalami szlachetnymi z grupy platynowców. One też przedostają się do środowiska i tego rodzaju zanieczyszczenia komunikacyjne stają się sporym problemem. Z tego powodu w naszym laboratorium przeanalizowaliśmy dodatkowo zawartość platynowców w miejskich miodach: platyny, palladu i rodu. W zbadanych miodach tych metali szlachetnych także nie ma - wyjaśnia prof. Godlewska-Żyłkiewicz.
Badania to już tradycja
Badania miodu mają na Wydziale Chemii UwB długą tradycję. Powstało sporo prac naukowych o tej tematyce. Białostoccy chemicy analizowali m.in. jakość miodów z całego świata – techniką chromatografii gazowej ze spektrometrią mas badane były lotne związki organiczne występujące w miodach.
- Zdarza się, że miody badają na potrzeby swoich prac dyplomowych nasi studenci, którzy zajmują się pszczelarstwem. W ten sposób powstała np. praca magisterska dotycząca porównania miodów i ziołomiodów. Zaś emerytowany profesor naszego wydziału, prof. Walerij Isidorow, napisał popularnonaukową książkę "Alchemia Pszczół - Pszczoły i produkty pszczele oczami chemika" – opowiada prof. Godlewska-Żyłkiewicz.
Miody często są fałszowane. Nieuczciwi producenci czy dystrybutorzy dodają do nich składniki, które znacznie obniżają jakość, np. syrop z sacharozy lub skrobi albo tworzą podróbki dodając do miodów sztucznych pyłki pszczele.
- Mamy dobrze przygotowane laboratoria, w których możemy oznaczać bardzo wiele różnych pierwiastków, w zależności od potrzeb konkretnych zleceniodawców. Stosujemy wiele różnych technik spektralnych, metod przygotowania próbek. Badamy nie tylko metale, ale możemy oznaczyć także rozmaite związki organiczne technikami chromatograficznymi – wylicza prof. Beata Godlewska-Żyłkiewicz.
angelika.dorf@bialystokonline.pl