Urząd marszałkowski w ubiegłym roku rozstrzygnął konkurs dla samorządów. Chodziło o dotacje na budowę instalacji odnawialnych źródeł energii, łącznie do rozdania było 70 mln zł. Planowano, że m.in. solary, instalacje fotowoltaniczne trafią do Podlasian w połowie 2018 r. Teraz okazuje się, że plan ten prawdopodobnie rozsypie się jak domek z kart. Dlaczego? Wszystko z powodu pomysłu Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, które rozważa opodatkowanie tego rodzaju dotacji. Ma to być interpretacja unijnej dyrektywy.
- Jeżeli dotacja skierowana do nas w tym konkursie to 70 mln zł, to od tego trzeba zapłacić 23% VAT. Jest to ok. 15 mln zł, które dodatkowo musimy odprowadzić do budżetu państwa i to pokrywają mieszkańcy. Niektóre gminy być może zdecydują się na wyłożenie tego z własnych środków, ale jest to bardzo ryzykowne, ponieważ przy każdej kontroli gmina zostanie oskarżona o niegospodarność, a mieszkańcy, którzy nie uczestniczyli w tym projekcie zapytają: dlaczego dołożyliście do instalacji dla tych mieszkańców? My też chcemy tych pieniędzy – mówi Mirosław Lech, przewodniczący zarządu Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego.
- Każdy z mieszkańców będzie musiał dopłacić do instalacji, którą ma na domu albo tę dopłatę będą musiały zrobić samorządy lokalne. A to oznacza, że cały konkurs się zatrzymał, ponieważ na 62 projekty mamy podpisane 4 umowy. Pozostałe samorządy czekają na decyzję ministra finansów związaną ze zmianą tej interpretacji lub w ogóle ustosunkowanie się do tego - dopowiada wicemarszałek Maciej Żywno.
Natomiast Mirosław Lech zwraca uwagę także na inne niebezpieczeństwo wynikające z opodatkowania dotacji:
- Pojawiają się firmy, które oferują swoje usługi, deklarują walkę sądową z polskim fiskusem, deklarując odzyskanie tego VAT-u. Oczywiście za odpowiednie pieniądze.
Nie wiadomo jeszcze co i kiedy Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju postanowi, a tymczasem urząd marszałkowski chciałby, żeby samorządy zajęły stanowisko w tej sprawie. I to najszybciej, jak się tylko da.
- Generalnie jesteśmy gotowi do tego i oczekujemy, że zapadną decyzje ze strony samorządów lokalnych do podpisania z nami umowy, bo jeżeli zostaną jakieś środki, to wtedy będziemy mogli myśleć o ponowieniu konkursu, czy też o innej formule. Te pieniądze już nie mogą leżeć w zamrażalce - mówi wicemarszałek Żywno.
dorota.marianska@bialystokonline.pl