Brawurowy spektakl. Nowoczesny i pełen zwrotów akcji "Kandyd"

2016.03.23 08:01
Wyborna gra aktorska, nieokiełznana wyobraźnia reżysera i klasyka literatury. To połączenie musi się udać. Paweł Aigner sięgnął po dzieło Woltera - "Kandyd, czyli optymizm" - i stworzył w Białostockim Teatrze Lalek spektakl iście brawurowy.
Brawurowy spektakl. Nowoczesny i pełen zwrotów akcji "Kandyd"
Fot: Bogumił Gudalewski/BTL
Po premierze spektaklu "Kandyd, czyli optymizm"

Kto widział poprzednie produkcje Aignera - "Texas Jima" czy "Księżniczkę Anginę" - ten wie, na co artystę stać. Jak się okazało, "Kandyd" to dla niego świetny materiał. Obfitujący w sarkazm, z szybką narracją i nagłymi zwrotami akcji. A gdy do tego reżyser dołożył własny, autorski rys, powstał teatralny majstersztyk.

Szybkie tempo, humor i piosenki

Spektakl jest dużym wyzwaniem dla aktorów. Zespół Białostockiego Teatru Lalek radzi sobie jednak z XVIII-wieczną powiastką filozoficzną i jej sceniczną adaptacją znakomicie. Z wielką przyjemnością ogląda się Michała Jarmoszuka. W roli Kandyda jest ciekawy świata, ale i odpowiednio naiwny. Sylwia Janowicz-Dobrowolska jako Kunegunda to groteskowa i interesowna kobieta. Reszcie zespołu też należą się brawa - granie kilku ról to niełatwe zadanie.

Widzowie nudzić się nie mogą, raczej co chwila wybuchają śmiechem. To zasługa nie tylko parodystycznej gry aktorskiej, ale też satyrycznych piosenek, pełnych słownych gier. Ich autorem jest Michał Wojtyszko, muzykę napisał Jerzy Derfel (na żywo gra ją zespół). Nie brakuje nawet śpiewu operowego (nawiązanie do sąsiadującej z BTL-em Opery i Filharmonii Podlaskiej?). Aktorzy nie dość, że śpiewają, to potrafią wykonać też - często skomplikowane - układy choreograficzne (ułożyła je Karolina Garbacik). Ważną rolę pełni tu też scenografia i kostiumy (ich autor Pavel Hubička pracował także przy "Texas Jimie"). Całość ma szybkie tempo - jak w prawdziwym filmie przygodowym!

Podróżujemy z Kandydem

Wygnany z Westfalii za afekt miłosny do córki barona Kunegundy Kandyd tuła się po świecie i obserwuje ludzkie nieszczęście. Jak ma więc wierzyć we wpajaną mu przez mistrza Panglossa filozofię optymizmu? Wolterowski bohater jest świadkiem wojny siedmioletniej (scena musztry i przejścia przez rózgi całego pułku). Gdy trafia do Holandii, wita go anabaptysta... w koszulce z Bobem Marleyem. Spotyka też Panglossa zarażonego syfilisem (genealogia choroby sięga samego Kolumba), który opowiada o tragicznych losach Kunegundy i jej rodziny. Razem płyną do Lizbony (szum fal i burza w wykonaniu Ryszarda Dolińskiego, później będzie też słoniem morskim). Miasto nawiedziło trzęsienie ziemi - skutków kataklizmu nie pokazuje scenografia, lecz aktorzy.

To dopiero początek przygód. Kandyd i Pangloss staną przed Świętą Inkwizycją (Wielki Inkwizytor to nie kto inny jak Doliński). Okaże się też, że Kunegunda miewa się zupełnie dobrze. Trafiła do Żyda, ale łoże dzieli między niego a Wielkiego Inkwizytora (jak w piosence "miłość musi znać pojęcie cyrkulacji").

Już w Kadyksie swoją historię opowiada Stara, która twierdzi, że jest córką papieża Urbana X (nie było takiego). Pojawia się także kastrat, który z żalem śpiewa o utraconych klejnotach. W Buenos Aires na Kandyda i Kunegundę czeka gubernator z wąsikiem w czerwonym szlafroku (Doliński), który "uwielbia kobiety do szaleństwa" (Krzysztof Bitdorf w roli utykającego sługi). Z kolei w Paragwaju Kandyd spotyka jezuitów (wśród nich brata Kunegundy), a także ludożerców. Wreszcie trafia do utopijnej krainy Eldorado - scena łudząco przypomina polskie wesele i film Smarzowskiego (ilustruje ją przejmująca piosenka o polskiej emigracji).

Optymizm to obłęd

Po powrocie do Europy Kandyd trafia wprost na wenecki karnawał, podczas którego bawią się zdetronizowani królowie. Naszemu bohaterowi towarzyszy filozof Marcin, który powątpiewa w filozofię optymizmu. Według niego "optymizm to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobre, kiedy nam dzieje się źle". I Kandyd zaczyna zastanawiać się nad dotychczasową wizją świata.

Najnowsza propozycja BTL-u to ponad dwie godziny wybornej zabawy na najwyższym poziomie przyjętej na przedpremierowym pokazie owacją na stojąco. Paweł Aigner potrafi wydobyć z klasyki istotę, nie rezygnując przy tym z humoru, stylistycznych wolt i współczesnych nawiązań. Właśnie dzięki takim spektaklom można uwierzyć, że wolterowski "Kandyd" jest wciąż aktualny.

Repertuar BTL-u

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl

2179 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39