Spotkania na ulicy Elektrycznej mają miejsce od niedzielnego wieczora, kiedy wybory prezydenckie miał wygrać Alaksandr Łukaszenka. Białorusini w to nie wierzą. Zwyciężczynią ma być Swiatłana Cichanouska. Od kilku dni ludzie wychodzą na ulice miast, a w wielu miejscach świata odbywają się akcje solidarności. Pokojowe manifestacje pacyfikuje białoruska milicja i OMON (białoruski odpowiednik ZOMO). Codziennie zatrzymywane są kolejne osoby, są ranni. Doniesienia medialne mówią też o ofierze śmiertelnej.
W Białymstoku pojawiają się na nich Białorusini wywodzący się z Podlasia oraz ci, którzy przyjechali tu na studia czy do pracy. Przynoszą kwiaty, stawiają znicze. W środę (12.08) "Akcja solidarności z ludnością Białorusi i żałoba po zabitych w pokojowych protestach" zgromadziła ponad 200 osób. Część przyniosła historyczne, biało-czerwono-białe flagi Białorusi, inni mieli kwiaty w tych kolorach.
Pierwsze protesty były spontaniczne. Od środy odbywają się legalnie. Potrwają tak długo, aż na Białorusi zajdą zmiany.
anna.d@bialystokonline.pl