Oszustka zagrała na emocjach
Edyta M. mówiła, że jest wróżką i znachorką posiadającą nadprzyrodzone właściwości i zajmującą się leczeniem chorób. Przekonała ona pokrzywdzoną Alinę M., że jej dzieciom grożą różne dolegliwości, w szczególności wskazała, iż jej syn może zachorować na nowotwór.
Jednocześnie zapewniała, że jest w stanie w sposób nadprzyrodzony powstrzymywać rozwój choroby, przy czym będzie się to wiązało z koniecznością przekazywania jej pieniędzy. Alina M., dla której dobro i zdrowie dzieci były niezwykle istotne, uwierzyła jej i uznała, że tylko tak ochroni swoje dzieci. Przez rok przekazywała ona wróżce różne kwoty w zamian za zapewnienie dzieciom "ochrony". Były to pieniądze z jej rachunku bankowego i pieniądze męża pochodzące z prowadzonej przez niego działalności, a także kwoty z licznie zaciąganych pożyczek i kredytów.
Ostatecznie oskarżona doprowadziła Alinę M. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie ponad pół miliona złotych.
Proceder ten został jednak przerwany na skutek interwencji Jerzego M., który zauważył, że z domu znikają znaczne kwoty. Wówczas żona przyznała, iż przekazywała pieniądze Edycie M. w zamian za chronienie dzieci przed chorobami.
Edyta M. w toku postępowania twierdziła, iż wróżenie sprowadzało się do układania pasjansa, nie miało charakteru profesjonalnego, nie pobierała za to pieniędzy, a ewentualna zapłata była symboliczna. Kobieta stanowczo zaprzeczała natomiast, by prowadziła jakąkolwiek działalność związaną z diagnozowaniem i nadprzyrodzonym leczeniem chorób, czarami i podobnymi praktykami i przyjęła za to pieniądze od Aliny M.
Sąd uznał, że jest winna
Sąd Okręgowy w Białymstoku, który rozpoznawał sprawę w pierwszej instancji, uznał oskarżoną winną zarzucanego jej czynu i skazał za to na karę 2 lat pozbawienia wolności. Nałożył też obowiązek naprawienia szkody poprzez zwrot pokrzywdzonym podstępnie uzyskanych pieniędzy.
Następnie apelację od tego wyroku wniósł obrońca oskarżonej, który kwestionuje jej winę, domagając się uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji, ewentualnie złagodzenia wymierzonej Edycie M. kary. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. W październiku sąd dopuścił dowód z opinii biegłego, który sporządza opinię na okoliczność ustalenia, czy stan jej zdrowia umożliwia wykonywanie kary pozbawienia wolności. Akta jeszcze nie wróciły do sądu.
- Po zwrocie akt ze sporządzoną opinią biegłego odnośnie stanu zdrowia skazanej zostanie wyznaczony kolejny termin posiedzenia w przedmiocie odroczenia wykonania kary – informuje Jadwiga Borowska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Białymstoku.
dorota.marianska@bialystokonline.pl