Rok więzienia za napaść na dziennikarza w Puszczy Białowieskiej

2019.07.29 17:16
Na rok bezwzględnego więzienia zostali skazani dwaj mężczyźni, którzy napadli na operatora telewizji Polsat, podczas gdy przygotowywał on materiał o wycinkach w Puszczy Białowieskiej.
Rok więzienia za napaść na dziennikarza w Puszczy Białowieskiej
Fot: MN

Uporczywie chcieli mu przeszkodzić

Gdy 28 lipca 2017 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości wezwał do natychmiastowego zaprzestania cięć w Puszczy Białowieskiej, już następnego dnia na miejscu pojawili się aktywiści i media, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście nie są tam prowadzone żadne prace.

Jednak dla jednego z dziennikarzy nie skończyło się to dobrze. Operator stacji Polsat News został zaatakowany przez dwóch mężczyzn, którzy pobili go i zabrali mu kamerę. Sprzęt potem zwrócili, ale już bez kart pamięci.

Mężczyźni zostali zatrzymani, a Prokuratura Rejonowa w Hajnówce przygotowała akt oskarżenia. Proces przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w marcu tego roku. Z postępowania dowodowego wynika, że Andrzej S. i Dariusz S. byli zatrudnieni do prowadzenia cięć w Puszczy Białowieskiej, w rejonie wsi Teremiski. Dnia, kiedy doszło do zdarzenia, ich pracownicy mieli im zgłosić, że dziennikarze jednej z telewizji próbowali przeprowadzić z nimi wywiad. Nie byli to jednak przedstawiciele Polsatu.

Andrzej S. i Dariusz S. na drodze między Teremiskami a Narewką mieli zajechać drogę poszkodowanemu, który szedł z kamerą. Wysiedli z samochodu, zapytali go, co tam robi, a gdy odpowiedział im, że zamierza przeprowadzić wywiad z ekologami, jeden z mężczyzn najpierw uderzył w wizjer kamery, a następnie dziennikarza w głowę. Gdy ten zaczął uciekać, mężczyźni gonili go autem, a później pieszo. Gdy znów go zatrzymali, powalili go, wykręcili rękę i przycisnęli głowę do ziemi kolanem. Kamerę, która upadła, zabrali i odjechali. Poszkodowany miał powierzchowne rany głowy i więzadłowe uszkodzenie kręgosłupa. Mężczyźni mieli próbować odtworzyć materiał z kamery, a gdy im się nie udało, wyjęli z niego karty pamięci i dopiero wówczas zwrócili sprzęt.

Czyn społecznie szkodliwy

W poniedziałek (29.07) sąd wydał wyrok w tej sprawie, skazując obu mężczyzn na rok bezwzględnego więzienia, zadośćuczynienie dla poszkodowanego w wysokości 5 tys. zł, zwrot kosztów naprawy kamery oraz zabranych kart na rzecz Polsatu w wysokości odpowiednio ponad 14,3 i 5,2 tys. zł, a także koszty pełnomocników i procesu.

Podstawowym dowodem miało być zeznanie poszkodowanego i opinie biegłych, ale też zeznania innych świadków, którzy co prawda nie wiedzieli całej sytuacji, ale np. słyszeli wołanie o pomoc. Oskarżeni tłumaczyli, że chcieli zmusić tylko operatora do tego, żeby oddalił się z terenu, w którym trwały wycinki jako miejsca potencjalnego zagrożenia i nie przyznali się do zabrania kart. Sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom.

- Jednoznacznie można powiedzieć, że oskarżeni wiedzieli, kim jest W.Z., jakie czynności wykonuje, że jest dziennikarzem i zbiera materiały w celu ich opublikowania i nie chcieli do tego dopuścić – zauważył w uzasadnieniu wyrok sędzia Szczęsny Szymański.

Sędzia stwierdził, że jest to działanie przeciwko wolności mediów i złamanie prawa prasowego, a dokładnie przepisu, który penalizuje próby zmuszenia dziennikarza do zaprzestania interwencji przemocą. Poza tym działania oskarżonych wypełniają znamiona innych karalnych czynów: naruszenia mienia oraz spowodowania obrażeń ciała. Oddzielnie potraktowano zabranie kart, co sąd uznał za kradzież. Czynnikiem łagodzącym było to, oskarżeni że nie byli wcześniej karani, ale było to za mało, żeby zmienić rodzaj kary na lżejszy.

- Należy pamiętać o tym, że oskarżeni naruszyli wartość konstytucyjną, jaką jest wolność prasy (...) Kontrola i krytyka społeczna jest możliwa tylko dzięki wolności prasy. To dziennikarze taką kontrolę sprawują, umożliwiając społeczeństwu pozyskiwanie informacji, które wpływają na kształtowanie się opinii publicznej. Dlatego tak ważne jest, żeby dziennikarze mogli swoją pracę wykonywać bez żadnych nacisków. Bez gróźb, bez obawy przed przemocą. Oskarżeni tę wartość naruszyli. To był główny cel ich działania, żeby uniemożliwić opublikowanie materiału. Jednocześnie, żeby opinia publiczna nie dowiadywała się o tym, co się dzieje. Dlatego też w ocenie sądu czyn, który może nie spowodował poważnych następstw, charakteryzował się znacznym stopniem społecznej szkodliwości – uzasadniał wyrok sędzia Szymański.

Co ciekawe, prokuratura zabiegała o wyroki w zwieszeniu dla oskarżonych. Wyrok nie jest jednak prawomocny, a pełnomocniczka oskarżonych już zapowiedziała złożenie apelacji.

Mateusz Nowowiejski
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl

1707 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39