Mam inne zdanie. Sam zrób najdroższą kawę świata! [FELIETON]

2013.09.16 00:00
Jedni zaczynają dzień od sesji jogi, inni od koktajlu warzywnego, jeszcze inni - od wiadomości radia Jard. Dla większości jednak nie istnieje poranek bez kawy. Prawdziwej, naturalnej, mielonej, czarnej. Ale tylko wytrawny smakosz pozna się na świeżych ziarnach prosto z... kupy!
Mam inne zdanie. Sam zrób najdroższą kawę świata! [FELIETON]
Fot: sxc.hu

Noc. Cisza. Piękne, bezchmurne, azjatyckie niebo. Gdzieś tam, hen, za horyzontem, słychać delikatny szum cywilizacji. Na wąskim kocyku czuwają dwaj tajscy pasterze. Nie pasają owiec ani kóz. Czekają. Siedzą już czwartą dobę i są gotowi czuwać następne. Czekają na kupę.

Ich przyjacielem jest słoń. Na kolację zjadł trzydzieści kilo kawy. Kiedy proces trawienia się skończy, z wrodzonym sobie wdziękiem wydali tylko jeden kilogram cudownego rarytasu, za który biały człowiek w Europie zapłaci majątek. Ten rarytas to kawa. Najdroższa na świecie - bo z kupy słonia.

Kiedy w Białymstoku pojawił się Kopi Luwak, myślałem, że o kawie wiem wszystko. I myślałem, że wydawanie szalonych pieniędzy na kawę pochodzącą z odchodów jakiegoś zwierzaka to zwykła głupota. Ale okazało się, że mam na ten temat inne zdanie niż reszta świata.

Idąc śladem Luwaka, mieszkańcy Północnej Tajlandii zaczęli produkować kawę z odchodów słoni. Myśleli, że są sprytni - ale nie znali nas, Polaków. Chodzą słuchy, że na Podlasiu prowadzone są już potajemnie badania nad szybkością i wydajnością trawienia kawy przez krowy. Wkrótce pojawią się nowe miejsca pracy w charakterze testera owych wydalonych ziaren.

Temat jest rozwojowy. Słyszałem, że gabinety weterynaryjne mają prowadzić nabór zwierzaków chętnych do udostępnienia przestrzeni przełykowo-żołądkowo-jelitowej. Jeżeli okaże się, że kawa przetrawiona powiedzmy przez kota czy świnkę morską uzyska wysokie noty smakowe, przybędzie nam nowy regionalny przysmak i światowa sława.

Nie jestem zwolennikiem dziwactw kuchni światowej, choć doceniam pomysłowość twórców "słoniowej" kawy Black Ivory. Kto normalny pomyślałby, że można zaparzyć ziarna wydalone przez słonia? Może nawet nie wiemy, jaki potencjał każdy z nas może mieć w domu? Chomik? Królik miniaturka? Żółw?

Swoją drogą, czy my - mieszkańcy Podlasia - mamy prawo dziwić się i czuć odrazę w stosunku do kawy wybieranej ręcznie bezpośrednio z odchodów słonia? My, którzy zajadamy się potrawami z krwi, surowym mięsem i smażymy pączki w świńskim smalcu?

Kawę piję nałogowo. Ale jak pomyślę sobie, jaką drogę ona musiałaby przebyć, żeby stać się bardziej wartościową, to wolę chyba tę tradycyjną, naturalna wersję - prosto z krzaka - bez pośredników. Nie idę za trendem światowym. Mam inne zdanie. A Ty?

Zapraszamy do dyskusji na Facebooku

Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl

1485 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39