Koroniarze mają swój charakter
Adrian Siemieniec, mimo gry w środku tygodnia z Resovią Rzeszów w Pucharze Polski, na ligowy pojedynek w Kielcach z Koroną wystawił najsilniejszą możliwą jedenastkę. W wyjściowym składzie pojawił się w końcu Jesus Imaz, a ponadto po pauzie za kartki powrócił Taras Romanczuk. Zabrakło jedynie Afimico Pululu, który znów z powodu problemów zdrowotnych znalazł się poza kadrą meczową, a dodatkowo trener Jagiellonii oczywiście nie mógł skorzystać z usług Jarosława Kubickiego i Bojana Nasticia, ale taki stan rzeczy potrwa dłużej, gdyż obaj zawodnicy wyjdą na boisko najwcześniej wiosną 2024 r.
Pierwszą groźną akcję już w 3. minucie przeprowadziła Duma Podlasia. Wtedy to na strzał zza szesnastki zdecydował się Hansen, ale Norweg niestety chybił. Pierwotnie wydawało się, że piłka minęła lewy słupek gospodarzy minimalnie, lecz powtórki pokazały, że do szczęścia zabrakło jednak zdecydowanie więcej, bo ok. 1,5 m. Następnie szarżę przeprowadziła Korona, a niebezpiecznie pod bramką Jagi zrobiło się dlatego, że daleko za szesnastkę postanowił wyjść Zlatan Alomerović. To nie była trafna decyzja, ale na szczęście dobrze białostockiego golkipera asekurował Skrzypczak, dlatego ostatecznie nic z tego ofensywnego wypadu Złocisto-Krwistych nie wynikło.
Korona grała jednak odważnie, czego efektem była akcja z Błanikiem w roli głównej. 26-latek świetnie minął w polu karnym jednego z Jagiellończyków, aczkolwiek wynik spotkania nadal nie uległ zmianie, gdyż strzał kieleckiego zawodnika został zablokowany. Później w szesnastce Dumy Podlasia ponownie się zakotłowano, a sprawcą zamieszania znów był Alomerović, który początku spotkania zdecydowanie nie mógł zaliczyć do udanych.
Żółto-Czerwoni z dobrze wyglądającą Koroną mieli problemy i na ataki gospodarzy odpowiedzieli dopiero w 35. minucie. Wtedy to Jesus Imaz świetnie długim podaniem w poprzek boiska odnalazł Hansena, a ten miękko wrzucił piłkę na głowę Naranjo. Hiszpan umieścił futbolówkę w siatce, ale gol nie został uznany, bo zawodnik Dumy Podlasia był na spalonym. Pod koniec pierwszej połowy i Złocisto-Krwiści cieszyli się z trafienia, a w zasadzie z trafień. Za pierwszym razem sędzia nie zaliczył bramki z powodu ofsajdu, lecz do szatni gospodarze i tak zeszli, prowadząc, a wszystko dlatego, że we własnej szesnastce jednego z rywali równo z murawą wyciął Michal Sacek. Arbiter po skorzystaniu z VAR-u podyktował więc jedenastkę, a skutecznym strzałem popisał się Nono i po 45 minutach Korona wygrywała 1:0.
Wejście młodziaka dało remis
Od początku drugiej części meczu do ofensywy przystąpiła Jagiellonia. W 51. minucie futbolówkę tuż obok słupka posłał Romanczuk, a w odpowiedzi do uderzenia, z którym poradził sobie Alomerović, doszedł Malarczyk. Po chwili gra znów przeniosła się w pole karne Korony, bo dwukrotnie zagrożenie stworzył Jesus Imaz. Za pierwszym razem Hiszpan uderzył z ostrego kąta po krótkim słupku, gdzie jednak czujny był Dziekoński, a przy drugiej próbie strzału napastnik Jagi wyraźnie chybił.
Jak to się jednak mówi - do trzech razy sztuka. Przy kolejnej szansie Imaz już się nie pomylił i wynik meczu zmienił się na 1:1. Jak doszło do gola? Piłkę z lewej strony boiska zacentrował Adrian Dieguez, a w szesnastce rywali Jesus uprzedził interweniującego Dziekońskiego, w efekcie czego w 57. minucie starcie rozpoczęło się w zasadzie od nowa.
Co działo się potem? Do głosu ponownie doszli gospodarze. Z dystansu minimalnie niecelnie huknął Remacle, następnie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Jagi po wstrzeleniu futbolówki przez Czyżyckiego, po czym piłkę zacentrował wspomniany wcześniej Martin Remacle. Belg zrobił to tak, że żaden z jego kolegów do zagrania nie doszedł, ale dośrodkowana piłka nie padła też łupem Alomerovicia, tylko zatrzepotała w siatce, przez co od 67. minuty Jaga po raz drugi w tym meczu musiała odrabiać straty.
Czy Żółto-Czerwoni ruszyli przy rezultacie 1:2 do ataku? Tak. Zaraz po trafieniu Złocisto-Krwistych wyborną okazję zmarnował Naranjo, później Dziekoński z problemami wybronił strzał Wdowika z rzutu wolnego, a następnie ze świetnego zagrania Romanczuka skorzystał wprowadzony w drugiej połowie Lewicki. 18-latek bardzo dobrze odnalazł się w polu karnym gospodarzy i uderzeniem z pierwszej piłki z 7. metra dał Dumie Podlasia remis.
Ostatecznie okazało się, że szarża Lewickiego była ostatnią wartą odnotowania akcją w tym meczu. Jagiellonia wywiozła więc z Kielc 1 punkt i trzeba jasno zaznaczyć, że na więcej oczek tym razem nie zasłużyła.
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:2 (1:0)
Bramki: Nono 45k, Martin Remacle 68 - Jesus Imaz 56, Jakub Lewicki 81
Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Marcus Godinho - Jacek Podgórski (63' Mateusz Czyżycki), Martin Remacle (79' Ronaldo Deaconu), Yoav Hofmeister, Nono (71' Dalibor Takac), Dawid Błanik (62' Jakub Konstantyn) - Jewgienij Szykawka (71' Adrian Dalmau)
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Dominik Marczuk (66' Tomasz Kupisz), Taras Romanczuk, Nene, Kristoffer Hansen (77' Jakub Lewicki) - Jesus Imaz, Jose Naranjo (77' Alan Rybak)
Żółte kartki: Nono i Dominick Zator (Korona Kielce) oraz Michal Sacek, Nene i Jakub Lewicki (Jagiellonia Białystok).
rafal.zuk@bialystokonline.pl