Fisz i Emade przyzwyczaili fanów do muzycznych eksperymentów, lubią mieszać style, sięgać do oldschoolowej estetyki. 6 listopada ukazała się ich najnowsza płyta "Mamut". Fisz zapowiadał ją jako "najbardziej melodyjną w ich dorobku". Oprócz charakterystycznych dla Tworzywa utworów na krążku pojawiły się też duety, m.in. z Justyną Święs z The Dumplings, Katarzyną Nosowską, chórem Ensambble Terrible. Nie zabrakło brzmień elektronicznych. Słychać, że Tworzywo wciąż czerpie garściami z lat 80. i 90.
I choć próba nieco się przedłużyła, wszyscy wytrwale czekali. Podczas koncertu grupa promowała nowy album. Wyszeptane niemal "Wróć", wykonywane w oryginale z Nosowską - "Wojna" i z Justyną Święs - "Ślady", antykonsumpcjonistyczny "Bieg" czy energetyczne "Dzień dobry" z tekstem "Robię sobie detoks jedną z wielu metod, wyłączam prąd, więcej spaceruję". Teksty są mocną stroną wydawnictwa. Fisz potrafi w niebanalny sposób rozprawiać o uzależnieniu od Internetu, coraz płytszych relacjach i snuć wciągające historyjki. Goście? Bartek Waglewski doskonale radził sobie przy mikrofonie. Wiele numerów urozmaicił używany przez niego megafon, tak charakterystyczny dla początkowej twórczości Tworzywa. Poza tym żywe instrumenty świetnie komponowały się ze skreczami i hip-hopem.
Bracia Waglewscy przypomnieli też dobrze znany "Heavi metal" i "Wiosnę 86". Prawdziwa euforia zapanowała na sali, gdy rozległy się pierwsze dźwięki "Dynamitu". Znowu megafon i słowa "Ja mam dynamit wypełniony miłością" w ustach Fisza. Potem taneczny "Pył", singiel promujący "Mamuta". Zabrzmiały także "Zwiedzam świat" oraz "Piwnica" o potrzebie wyjechania, gdy "codzienny znój daje w kość".
Koncert miał niezwykłą energię, Białystok gorąco przyjął artystów. Ludzie oklaskiwali każdy numer, wyśpiewywali teksty, tańczyli. Nie mogło się obejść bez bisów. Wywołany zespół pojawił się na scenie i zagrał m.in. "Zwierzę bez nogi" oraz ponownie "Pył", który porwał publikę do tańca.
Patronowaliśmy koncertowi.
anna.d@bialystokonline.pl