Zdaniem bukmacherów rywalizacja Lechii Tomaszów Mazowiecki z Jagiellonią II Białystok miała być bardzo wyrównana. Wprawdzie wyżej w tabeli znajdowali się gospodarze, ale podlaski zespół posiadał za sobą serię trzech zwycięskich spotkań bez straty gola. Przebieg meczu był jednak zaskakujący. Lechia już w 12. minucie, za sprawą trafienia Miłosza Pawlusińskiego, wyszła na prowadzenie, a później siatka białostockiej bramki dziurawiona była w zasadzie co chwilę. Jeszcze przed przerwą ekipa z Tomaszowa Mazowieckiego podwyższyła wynik starcia na 2:0, a następnie 3:0 i 4:0, a po zmianie stron zapał Lechii do strzelania goli wcale nie minął i ostatecznie spotkanie zakończyło się wysoką porażką jagiellońskich rezerw aż 0:7.
- Dzisiaj na boisku działy się rzeczy, których nie przewidzieliśmy. Dużo w piłce widzieliśmy, ale takich strat bramek, takiego kuriozum, jak w dzisiejszym spotkaniu, już dawno nie. Trafiliśmy na bardzo mocny fizycznie zespół, który poprzedni swój mecz rozegrał w piątek, podczas gdy my zagraliśmy w niedzielę. Ponadto udaliśmy się na dzisiejsze spotkanie w dosyć długą trasę. To nie jest usprawiedliwienie, ale fakt. Fizycznie byliśmy dużo słabsi, wolniejsi, słabo reagowaliśmy w przełączeniach, gdzie przegrywaliśmy w zasadzie wszystkie drugie piłki. Do tego co chwilę nadziewaliśmy się na kontrataki. Próbowaliśmy grać po swojemu, ale byliśmy za wolni, przez co decyzje nie były trafne, co z kolei powodowało, że przeciwnik wyprowadzał kontry, po których traciliśmy bramki. Symboliką tego meczu jest fakt, że mieliśmy cztery stałe fragmenty gry w trzeciej tercji, po których straciliśmy bramki. Byliśmy dobrze zabezpieczeni, metodycznie, tak jak chcemy, a przeciwnik mimo wszystko dochodził do kontrataków, po których zdobywał gole. Wynikało to z tego, że dzisiaj byliśmy poza grą i meczem, zarówno mentalnie jak i motorycznie. Nie mam pretensji do zawodników, widziałem, jak cierpią na boisku. Ich mowa ciała pokazywała, że serce chce, ale nogi nie niosą, co przeciwnik skrupulatnie wykorzystał - powiedział po bolesnej porażce Tomasz Kulhawik, trener jagiellońskich rezerw.
Pierwszy mecz w rundzie wiosennej przegrał również ŁKS. Łomżynianie, którzy w 2024 r. zadziwiali swą formą, tym razem musieli uznać wyższość rywala. Podlaski zespół poległ u siebie z Bronią Radom 0:2, a bramki w tym pojedynku strzelali Dorian Buczek oraz Kacper Górka.
Także Olimpia 30. serii zmagań nie może zaliczyć do udanych. Zambrowianie długo remisowali na wyjeździe z GKS-em Wikielec 0:0, lecz w doliczonym czasie gry przeciwnik znalazł sposób na sforsowanie defensywy Podlasian i ostatecznie również Olimpia nie zdobyła w trakcie środowej kolejki choćby punktu. Katem zespołu z naszego regionu okazał się Piotr Kacperek.
W najbliższy weekend plasująca się na 14. pozycji Jagiellonia II Białystok zagra na wyjeździe z 5. GKS-em Bełchatów, 9. w tabeli ŁKS Łomża powalczy w delegacji ze znajdującą się w strefie spadkowej Concordią Elbląg, zaś 15. Olimpia Zambrów stoczy domowy bój z przedostatnią Legionovią Legionowo.
Lechia Tomaszów Mazowiecki - Jagiellonia II Białystok 7:0 (4:0)
Bramki: Miłosz Pawlusiński 12, Bartosz Snopczyński 27, 57, Grzegorz Płatek 31, 66, Jakub Burkowski 44 sam., Adam Gambka 69
Jagiellonia II Białystok: Piekutowski - Pankiewicz, Kobus, Krasiewicz, Burkowski (46' Ozga), Polkowski, Stypułkowski (46' Orpik), Matus (46' Wasilewski), Hirosawa, Wojdakowski (70' Samborski), Rybak (60' Vinicius)
ŁKS 1926 Łomża - Broń Radom 0:2 (0:1)
Dorian Buczek 20, Kacper Górka 90
ŁKS Łomża (skład wyjściowy): Kalinowski - Mich, Weremko, Winsztal, Wenger, B. Olszewski, Bielka, Michasiewicz, Antkowiak, Kuźma, Karmański
GKS Wikielec - Olimpia Zambrów 1:0 (0:0)
Bramka: Piotr Kacperek 90+4
Olimpia Zambrów (skład wyjściowy): Przybylak - Wybraniec, Parobczyk, Romanowicz, Drapsa, Malinowski, Radecki, Bayer, Korczak, Gościniarek, Szatała
rafal.zuk@bialystokonline.pl
