Wystawa Piotra Niedźwiedzia "Ostatni przystanek" ukazuje Białystok w czerni i bieli. To swego rodzaju sentymentalna podróż w przeszłość. Jest to pierwsza indywidualna wystawa białostockiego fotografa.
- Chciałem opowiedzieć historię człowieka, który przyjeżdża z prowincji do miasta i który to miasto poznaje. Chłonie je, stawia samodzielnie pierwsze kroki. Ja miałem jakieś 60 km do Białegostoku, odkrywałem to miasto - mówił Piotr Niedźwiedź. - Przez tę wystawę opowiadam o sobie, ale też o moich kolegach. Zawsze towarzyszyli mi w tych podróżach.
Niedźwiedź zaczął fotografować będąc dzieckiem, jeszcze w latach 80. Jak podkreśla fotograf, wybrał metodę analogową, ponieważ proces fotografii analogowej jest wydłużony, pozwala celebrować proces twórczy. Piotr przyznaje, że są artyści, którzy wolą sam proces twórczy, a są tacy którzy wolą efekt.
- Ja jeszcze nie zdecydowałem co lubię, ale ewidentnie sam proces sprawia mi też dużą przyjemność i tworzy się nie dla swojej finalnej pracy, lecz aby tworzyć - dodaje Piotr Niedźwiedź.
Fotograf żartuje, że w szafie ma pół tablicy Mendelejewa, bowiem cały proces wywoływania zdjęć robi w swojej ciemni w domu. Łącznie z przygotowaniem odczynników.
- Po prostu bawię się w alchemika - podsumowuje Piotr Niedźwiedź.
Zdjęcia Piotra skłaniają do kontemplacji, to Białystok uchwycony poprzez oryginalne kadry. To miejsca, zakamarki miasta mniej znane. Wystawę będzie można oglądać w M-GCKiS w Choroszczy do 10 lutego.
Po wernisażu odbył się koncert Michała Czarneckiego. To białostocki song writer, śpiewa, komponuje, gra na gitarze. Czarnecki jest uważnym i czułym obserwatorem dnia codziennego. W jego twórczości spotykają się miłość, rozczarowanie, dystans do świata, humor. Czarnecki nieraz dobitnie wyśpiewa swoim niskim głosem o zwykłym zdawałoby się życiu. W piosenkach ukrywa się pewna mądrość życiowa, to poezja jakby przybrudzona, a jej sensu czasem trzeba szukać głębiej.
anna.kulikowska@bialystokonline.pl