Punkty zostały stracone
Mecze, które trwają praktycznie 120 minut, a nie mają dogrywki, zdarzają się niezwykle rzadko, ale w Łodzi taki właśnie pojedynek widzieliśmy. Emocje aż wylewały się ze stadionu beniaminka, a w całym starciu koniec końców padł wyniki 2:2.
- To był niesamowity mecz, wręcz szalony, było dużo zwrotów akcji i emocji. Finalnie spotkanie zakończyło się remisem. Komentując na gorąco, muszę powiedzieć, że czujemy rozczarowanie oraz stratę dwóch punktów. Musimy przeanalizować to spotkanie i na chłodno wyciągnąć wnioski. Zawsze wychodzę z założenia, że w życiu ma się tyle, na ile się zapracuje. W tym meczu widocznie nie zrobiliśmy na tyle dużo, żeby wygrać. Może w poprzednich spotkaniach nie zrobiliśmy tyle, żeby dzisiaj nam los tego zwycięstwa nie zabrał. Tak jest w piłce nożnej. Zremisowaliśmy na trudnym terenie, ale jesteśmy rozczarowani. Mamy bardziej poczucie straconych dwóch punktów niż zyskanego jednego. Niemniej mamy ten jeden punkt i zaczynamy szykować się już do wtorkowego starcia w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław - powiedział po spotkaniu w Łodzi Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii.
Opiekun Dumy Podlasia na pomeczowej konferencji prasowej został też zapytany o poczynania sędziego Daniela Stefańskiego, który - zdaniem lokalnych dziennikarzy - był bardzo niekonsekwentny.
- Jestem trenerem Jagiellonii i jestem od trenowania. Nie będę komentował i oceniał pracy sędziego. Ani nie jestem na tyle kompetentny, ani nie jest to mój zakres obowiązków - stwierdził szkoleniowiec Jagiellończyków.
Dla trenera Moskala taki mecz to zdecydowanie za dużo
Żółto-Czerwoni w ostatniej fazie spotkania zdobyli gola na 2:1, a następnie, mimo gry w przewadze, cofnęli się. Takie zachowanie było ogromnym błędem, gdyż ŁKS zaczął zaglądać w pole karne Dumy Podlasia, co skończyło się rzutem karnym i golem Ramireza na 2:2.
- Dlaczego się cofnęliśmy? Z pewnością postawię to pytanie. Porozmawiamy o tym z drużyną. Musimy jednak zachować spokój. Na gorąco jest rozczarowanie, wszyscy je czujemy, ja też, lecz zawsze trzeba podejść do tematu na chłodno, zobaczyć jak mecz się układał. To jest piłka. Takie mecze się zdarzają. Są tak różne scenariusze, zbiegi okoliczności, a spotkania tak różnie się układają po takich wydarzeniach boiskowych, że może to pójść w różne strony. W pewnym momencie najważniejsze jest mieć kontrolę nad spotkaniem. Z pewnością przeanalizujemy sobie to wszystko. Takie patrzenie na sytuację nie jest tym, czego ja oczekiwałbym w takim momencie. Strzeliliśmy bramkę na 2:1 i chciałbym, żeby zespół szukał trzeciego trafienia, a nie obrony rezultatu - oznajmił Siemieniec.
Piątkowy (22.09) mecz skomentował także szkoleniowiec gospodarzy, który przy linii bocznej boiska przebywał jednak tylko do pewnego momentu.
- Patrząc na to, jak ten mecz wyglądał, jaki miał przebieg, jaki poziom prezentowała Jagiellonia, to remis bardzo cieszy. Nawet grając po 11, spodziewałem się bardzo trudnego pojedynku. Mając jednego zawodnika mniej, wydawało się, że będzie bardzo trudno utrzymać ten remis. Duże brawa dla piłkarzy za to, że po straconej bramce na 1:2 potrafili się zebrać i zdobyć gola na 2:2. Jak dla mnie w tym meczu było jednak zdecydowanie za dużo emocji. Ta czerwona kartka, którą otrzymałem, to moja pierwsza w karierze trenerskiej. Jako piłkarz dostałem chyba dwie - powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Żółto-Czerwoni zagrają u siebie z Legią, natomiast łodzianie podejmą na swoim stadionie Cracovię. Zanim jednak dojdzie do tych spotkań, obie drużyny wystąpią w Pucharze Polski. Tu Duma Podlasia powalczy ze Śląskiem, a ŁKS zmierzy się z KKS-em 1925 Kalisz.
rafal.zuk@bialystokonline.pl