Nie byłoby jej, gdyby nie książka meldunkowa, którą przed kilkudziesięcioma laty prowadził ojciec Kamińskiego, piastujący funkcję sołtysa. W urzędowym dokumencie (podczas wczorajszej promocji w Centrum im. Ludwika Zamenhofa można było potrzymać go w dłoniach) spisani są wszyscy mieszkańcy wsi - ich imiona i nazwiska, data urodzenia, adres, uwagi dotyczące zameldowania.
- Pod koniec lat 50. książka przestała być użyteczna i poniewierała się gdzieś na strychu. Odnalazłem ją w piwnicy, która została po moim domu - opowiadał Jan Kamiński. - Gdyby nie to znalezisko, nie odnalazłbym też formuły na opowiedzenie historii. Książka meldunkowa jest tutaj motywem przewodnim.
Nieustannie zapętla się w niej fabularny ciąg, miesza rzeczywistość z przeszłością. Mamy tu też kalejdoskop barwnych postaci: nieboszczyki, piekłoszczyki, nieboraki...
"To barwna i soczysta opowieść o Miejscu, tak bardzo świętym, że chwilami aż przeklętym, na które Los skazał zarówno jej autora, jak i jego bohaterów, a także - a może przede wszystkim - opowieść o tym, że - choćbyś nie wiem jak się nadymał i nabzdyczał na tym świętym i przeklętym świecie - to pozostanie na nim po tobie tylko pamięć. Pamięć innych. Jeśli pamiętać im się zechce... I lepiej wiedzieć o tym "przed" niż "po"... - pisze o powieści Jana Kamińskiego Piotr Brysacz, odpowiedzialny m.in. za redakcję książki.
"Książkę meldunkową" wydała Fundacja Sąsiedzi.