3 zagadki do rozwiązania i gilotyna na scenie. Opera "Turandot" już po premierze

2018.12.08 13:49
Realizacja zgodna z oryginałem Giacoma Pucciniego, piękna muzyka, głośne nazwiska w obsadzie. Kilkuminutową owacją na stojąco widzowie nagrodzili operę "Turandot" na piątkowej (7.12) premierze w Operze i Filharmonii Podlaskiej.
3 zagadki do rozwiązania i gilotyna na scenie. Opera "Turandot" już po premierze
Fot: Anna Dycha
Opera "Turandot"

Baśń o okrutnej chińskiej księżniczce i odważnym księciu Kalafie to historia odwiecznej walki płci, przesycona erotyzmem i potężnymi uczuciami. Ukazuje człowieka z krwi i kości w jego sprzecznościach i namiętnych porywach serca, stając się kluczem do naszej podświadomości. Czy książę Kalaf uniknie tragicznej śmierci? Czy księżniczka Turandot przezwycięży bezwzględne pragnienie swojego serca? Na te pytania odpowiedź poznali widzowie Opery Podlaskiej.

Pierwsza taka realizacja

Przed premierą "Turandot" reżyser Marek Weiss-Grzesiński zapowiadał, że będzie to sensacyjna realizacja. Z dwóch powodów. Po raz pierwszy w Polsce ostatnia opera Giacoma Pucciniego zostanie wystawiona wyłącznie w wersji kompozytora. Kompozytor zmarł 29 listopada 1924, mając 66 lat. Ostatnią sceną, jaką napisał w "Turandot", była scena śmierci Liù. Finał, według szkiców Pucciniego, dopisał Franco Alfano. Podczas prapremiery w mediolańskiej La Scali, 25 kwietnia 1926 roku, nie wykonano go. Po scenie śmierci Liù przerwano spektakl. Dyrygujący Arturo Toscanini odwrócił się do publiczności i oznajmił: "Tutaj kończy się dzieło, niedokończone przez mistrza z powodu jego śmierci". Całość przedstawiono następnego dnia i taka wersja opery weszła do kanonu wykonań. Kanonu, z którym teraz zerwał Marek Weiss. Białostocka realizacja kończy się właśnie w momencie, w którym Liù umiera. Kurtyna opada. Reżyserowi udało się pokazać dzieło tak, jak to Puccini napisał. To pozostawia pole do interpretacji każdemu widzowi.

Po drugie postać Turandot została rozpisana na dwie osoby - dorosłą kobietę, która jest okrutna i małą dziewczynkę - niewinną osobę, która nieświadomie wyrządza zło. Obie jednocześnie są obecne na scenie.

Gilotyna, czaszki i tancerze

Na scenie stanęła potężna, 7-metrowa gilotyna, u której podstaw leżą czaszki zalotników Turandot. Chińska księżniczka słynęła bowiem z wielkiego okrucieństwa. Kto nie zdoła rozwiązać trzech zadanych przez nią zagadek, zostanie stracony. Scenografia (autorstwa Pawła Dobrzyckiego) składa się z potężnych segmentów, które stały się dla artystów swoistą muszlą akustyczną. Ta historia nie musi rozgrywać się w Chinach, ale może dziać się w każdym totalitaryzmie - od Azji po Afrykę. W takiej rzeczywistości szary tłum wylewający się ze slumsów próbuje walczyć o godne życie.

Nową jakość wnoszą też do realizacji tancerze i tancerki Białego Teatru Tańca Izadory Weiss, która także zaprojektowała kostiumy do produkcji.

3 zagadki i słynna aria

"Są 3 zagadki i jedno życie" - to zdanie powraca w "Turandot" jak bumerang. Skąd wzięło się okrucieństwo księżniczki? Odpowiedź na nie daje sama Turandot w połowie II aktu (dopiero wtedy główna bohaterka pojawia się na scenie). Przed setkami lat, w czasie tatarskiego najazdu, jej prababka, dzielna i piękna Lou-Ling została porwana, uwiedziona i nikczemnie zamordowana przez nieznanego cudzoziemca. Za tę zbrodnię mści się teraz Turandot na całym rodzie męskim. Chłodna i wyniosła księżniczka nie dopuszcza do siebie myśli, że którykolwiek mężczyzna mógłby ją posiąść. W białostockiej produkcji w roli Turandot występują Ewa Vesin i Wioletta Chodowicz.

Z zagadkami postanawia zmierzyć się książę Kalaf (w rolę tę wcielają się Rafał Bartmiński i Tomasz Kuk). To ten bohater dzieła Pucciniego wykonuje arię "Nessun dorma". Choć partia nie jest długa, należy do najsłynniejszych arii operowych świata. Niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny - Kalaf śpiewa ją na początku III aktu. W poprzednim akcie odgadł trzy zagadki, ale Turandot nie chce wyjść za niego. Kalaf daje jej więc możliwość rewanżu. To on zadaje zagadkę, która polega na odgadnięciu jego imienia przed wschodem słońca. Jeśli Turandot odgadnie jego imię, będzie mogła odrzucić oświadczyny, jeżeli nie - będzie musiała go poślubić. Sroga księżniczka nakazuje: "Niechaj nikt nie śpi" ("Nessun dorma").

Pozostała obsada najnowszej produkcji OiFP jest również imponująca: Liù - Katarzyna Trylnik i Marcelina Beucher, Timur - Grzegorz Szostak i Remigiusz Łukomski, Ping - Arkadiusz Anyszka i Jaromir Trafankowski, Pang - Aleksander Kunach i Ryszard Minkiewicz, Pong - Adam Zdunikowski i Łukasz Załęski, Cesarz - Krzysztof Stankiewicz i Paweł Cichoński, Mandaryn - Maciej Nerkowski i Dariusz Machej. W rolę Małej Turandot wcielają się Amelia Gabrylewska i Hanna Karetko.

Jak zapowiadał Grzegorz Berniak, sprawujący kierownictwo muzyczne nad operą, to dzieło Pucciniego jest bardzo wymagające. Muzyka w "Turandot" jest bardzo skomplikowana, wielopoziomowa, z mnóstwem chórów zascenicznych i wieloma dynamicznymi scenami zbiorowymi.

Na premierze owacja na stojąco

Owacja na stojąco trwała po piątkowej premierze kilka minut. Damian Tanajewski, dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej, dziękował twórcom białostockiej produkcji. Na scenę zaprosił realizatorów: Izadorę Weiss - autorkę choreografii i kostiumów, Violettę Bielecką - kierownika Chóru, Ewę Rafałko - kierownika Chóru Dziecięcego, Rafała Supińskiego - asystenta reżysera, Tetyanę Dranchuk - korepetytora, Macieja Tomasiewicza - II dyrygenta Opery i Filharmonii Podlaskiej i opery "Turandot" oraz Annę Jakubowską-Podsiad - producenta wykonawczego. Tanajewski podziękował także artystom - solistom, Orkiestrze, Chórowi i Chórowi Dziecięcemu OiFP.

Na premierze obecny był wicemarszałek Maciej Żywno, odpowiedzialny za kulturę w województwie podlaskim.

- Po raz kolejny Opera i Filharmonia Podlaska ujęła nas wszystkich swoim wdziękiem i swoim wysokim poziomem. Po raz kolejny ten premierowy wieczór jest tak wyjątkowy, że chciałoby się powiedzieć, że najbardziej wyjątkowy w życiu - mówił wicemarszałek. - Każda kolejna premiera na tych deskach pokazuje, że potraficie nas wszystkich przepięknie zaskakiwać. Dzisiaj jesteśmy wielką wspólnotą, którą połączyliście w przeżywaniu wspólnych emocji i tej historii, którą nam pokazaliście. Myślę, że jeszcze niejedna pełna widownia będzie miała okazję operę "Turandot" obejrzeć.

"Szczęśliwcy" - bilety są już bowiem wyprzedane - taką okazję będą mieli w sobotę i niedzielę (8-9.12). Następne przedstawienia zaplanowano w styczniu i lutym 2019 roku.

Portal BiałystokOnline jest patronem medialnym produkcji.

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl
1009 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39